sobota, 6 października 2012

Jest jakiś ponury fatalizm w mechanizmie zemsty.



Stephen 'Steve' Underwood
26 lat
28.02.1986
Amerykanin
Ochroniarz w kasynie, lecz tak naprawdę pracuje na zlecenie mafii


Myślisz, że go znasz?

To zadanie zdecydowanie z tych trudniejszych. Nie bywa przewidywalny, chociaż? Jeżeli uda ci się podejść do niego od odpowiedniej strony, może nawet uda ci się go rozgryźć. Lubi robić wszystko na przekór innym, dlatego częstym słowem padającym z jego ust jest po prostu „nie”.
Czy należy do tych złych i negatywnie nastawionych do świata? Raczej nie, to jedynie maska, którą nakłada na twarz, ponieważ nie lubi zbytniego zainteresowania swoją osobą. Nie przepada za byciem w centrum uwagi. Co w przypadku jego lewych interesów całkiem przydatna cecha, jednak nie zawsze jest łatwo zostać niezauważonym zważając na jego wzrost – mierzy ponad metr dziewięćdziesiąt.
Nie pozwala sobie na stawianie warunków, których i tak nie spełni, jeżeli będzie uważał, że ograniczają jego wolność. Zdecydowanie jest zawistny i nie zapomina win innych.
Jednak w gruncie rzeczy nie jest złym człowiekiem, tyle że każdy z osobna musi to odkryć osobiście.

Co lubi?
Zamykać się w swoim garażu, ubrudzić się pod maską własnego samochodu i usiąść za jego kółkiem w nielegalnych wyścigach, z którymi ma naprawdę dużą styczność. Rozpoznawalna twarz na płycie opuszczonego boiska, gdzie pojawia się prawie za każdym razem innym autem – co z tego, że były kradzione, mało który klient kasyna się orientował, że jego auto zniknęło na parę godzin.
Nie zapominajmy o tym, że lubi zatracać się w dźwiękach muzyki, którą nie tyle lubi, co kocha. Nie wyobraża sobie życia bez swojego idola Slasha, Guns’N’Roses, Nirvany, OMEGI, Muse, Apocaliptica’i czy wielu innych.
Jest tylko człowiekiem, całkiem normalnym, z paroma brudnymi zajęciami, ale jednak jego  dzień nie zacznie się póki nie zje miski płatków cynamonowych, zadowoli się też takową gumą do żucia, jednak to i tak nie jest do końca to.
Bywają dni, że nie rozstaje się ze swoją czerwoną Aldonką, a któż to? To gitara elektryczna, którą dostał od ojca.

Jak go rozpoznać?
Wiemy już, że jego głowa wystaje ponad połowę naszego społeczeństwa. Ale nie wyróżnia się za to kolorystycznie, jakoś stroni od jaskrawości. Czerń, biel ewentualnie czerwień przemycana jest do jego ubioru. No cóż, lubi swoje czerwone glany.
Nie stosuje jakiś wymyślnych modowych trików, właściwie w ogóle nie jest modny. Matka powtarzała mu ciągle, że jest fleją, ale czy miała do tego prawo tylko dlatego, że jeżeli zrobi dziurę w spodniach to dorzuci jeszcze kilka nowych od siebie i uważa, że ma spodnie z kolekcji a la Underwood?
Koszulki, bluzy z podobiznami idoli i ulubionymi zespołami są na porządku dziennym. Ale i jakaś koszula się w jego szafie znajdzie.
Co do jego ciemnych włosów. Zazwyczaj chodzi w rozpuszczonych.

Coś z przeszłości?
Księciem z żadnej bajki z pewnością nie jest. Do rodziny arystokratów też nie należy. Chociaż może miał niemałe szczęście urodzić się w prawniczej rodzinie, jednak to ten zawód zrujnował mu całe prywatne życie. Oczywiście nie raz rodzice ratowali mu tyłek przed sądem. Raz nawet został oskarżony o śmiertelne pobycie, jednak czy był winny? Do dziś nikomu się nie przyznał, a dzięki ojcu dostał kilkuletni wyrok w zawieszeniu, który na szczęście już wygasł.
W wieku lat piętnastu przeprowadził się z rodziną z New Jersey do Las Vegas. W końcu to tu były największe przekręty i inne ponure zbrodnie, które wymagały wyjaśnienia w sądzie, a co za tym idzie i prawników. Ostatnia ich sprawa dotyczyła oszustw w jednym z kasyn, gdzie jeden z biznesmenów (tam graczy), zrobił przekręt na kilka milionów dolarów. Sprawa nie została zakończona przez rodziców Underwooda, ponieważ, to ich o wyłowiono z basenu w ich posiadłości. Steve po ich śmierci dostał pokaźne odszkodowanie, które ulokował bezpiecznie na koncie. Poprzysiągł sobie, że zemści się za śmierć rodziców, a że na jego drodze stanęła mafia, stwierdził, że dzięki niej prędzej dojdzie do sprawcy i zemści się.

"Jest jakiś ponury fatalizm w mechanizmie zemsty. Jest coś nieuchronnego i nieodwracalnego. Bo nagle spotyka cię nieszczęście i nie możesz dociec - dlaczego? Co się takiego stało? A to po prostu dosięgła cię zemsta za zbrodnie twojego żyjącego dziesięć pokoleń temu praojca, o którego istnieniu nawet nie myślałeś."

[Karta, co poniektórym może i znajoma, choć ani razu nie udało mi się poprowadzić tej postaci dalej, bo wszystko wymiera. Co mnie smuci. No nic, zapraszam do wątkowania]

środa, 3 października 2012

Nie wymyślę niczego.




Jacques Min Jang
31 lat ♦ szef grupy hakerskiej ♦ ojciec małego metalowca ♦ francuz z korei


Jacques urodził się w Korei Południowej, w Seulu jako owoc związku Francuza i Koreanki. Ojciec wychowywał go jako człowieka zdyscyplinowanego i opanowanego, wymagającego od siebie jak najwięcej, zaś matka kształtowała w nim pewne wrażliwości, ażeby nie kierował się w życiu jedynie ambicją. Sam, wykształtował się na jeszcze innego człowieka, niż go wychowywano. Jest typowym indywidualistą, który nie lubi być czyimś dłużnikiem. Niechętny do innych ludzi i rozmawiania z nimi; woli zająć się czymś pożytecznym. Uważa, że niemal każdy jest ignorantem, a inteligentnych ludzi jest tylko garstka. Ceni sobie  przebojowych. Jego samego, nigdy nie jest łatwo rozgryźć; zawsze małomówny, a jeśli już coś powie, to w sumie tak, jakby nie powiedział. Kiedy przypadkowo zrobił sobie syna uznał, że przyda się drugi taki rozsądny, jak on i zaczął go wychowywać wedle swoich idei. Co prawda, matka chłopca nigdy nie była z tego zadowolona, ale wolała to, niż żeby maluch nigdy nie poznał ojca. Nie znaczy to wszystko, że Jacques jest złym ojcem, o nie. Dba o zainteresowania swojego syna, o to, by je rozwijał, by miał wszystko, czego potrzebuje i nie brakowało mu ojcowskiego uczucia. Łatwo mu z tym wszystkim nie było, kiedy zaczął pracować jako haker dla przestępców, ale robił i nadal robi co może, byle tylko jego syn nie miał z tym kontaktu. Wie tylko o pracy, jednak nie o tym, na czym polega. Będąc już przy temacie jego fachu, obecnie nie pracuje sam, a jest szefem sporej grupy hakerskiej, która na różne zlecenia za całkiem pokaźną sumę, wykonuje wiele zadań; a to włamuje się po jakieś dane, a to niszczy jakąś stronę, coś zmienia. Wiele mafii wtajemniczyło go w swoje interesy, by zdobyć to, czego potrzebowały. Jacques cieszy się wśród nich sporym uznaniem. Osoby, które nie wiedzą nic o jego pracy, znają go jako milionera, który w czarodziejski sposób ma coraz więcej pieniędzy. 

Jacques i matka jego syna.

Oczywiście, skoro już nieco przedstawiać go, to warto by wspomnieć o dziwactwach, jakie każdy ma i on też. Zacznijmy od nieustannego jedzenia; ciągle musi mieć coś pod ręką, jeśli nie może zjeść normalnego jedzenia. Nie tyje, chociaż nic nie robi, bo do sportu odczuwa wstręt. Ile kobiet by tak chciało. Kawa to coś, czego nie wypiłby nigdy, tak samo zresztą jest z colą i słodkimi napojami. Lubi wodę. Jest fanatykiem całonocnego siedzenia przed komputerem i chodzenia spać o siódmej rano, z czego jednak musiał zrezygnować przez wychowanie syna.  Bardzo dobrze gotuje, co jest jego obowiązkiem jako domowego łasucha. Jeśli nie podoba mu się coś w jego wyglądzie, zmusza się do siłowni. Najbardziej ze zwierząt uwielbia koty i ma aż trzy. Wygląda na młodszego, niż jest i ma kilku znajomych nieco młodszych od siebie. Wracając do syna, to ma jedenaście lat. Zawsze czuć od niego zapach drogich perfum i gumy do żucia. Nie ma ochotę na bycie z kimś, jednak gdyby miał wybrać, zapewne znowu byłaby to matka jego syna, którą kocha Lubi nieco zabawy, więc w kasynach zobaczy się go dość często; poza interesami, dlatego też postanowił zamieszkać w Las Vegas. 



Wyglądem nie wyróżnia się jakoś specjalnie. Czekoladowe, ciemne włosy i niemal identycznego koloru oczy, cera jasna. Azjatyckiej urody. Wysoki, co już raczej do tej rasy nie pasuje, ma sto dziewięćdziesiąt centymetrów. Zbudowany całkiem dobrze; nie jest jakimś mięśniakiem, ani też wymoczkiem. Zazwyczaj chodzi w garniturze, ciemnozielonym lub granatowym, a czasami w zwyczajnych jeansach, trampkach i koszulce czy swetrze. Niekiedy nosi okulary.

[ Cześć. Wątki, powiązania i te inne oczywiście na tak. Lubię coś pokręconego. I uwierzcie, o Jacquesie więcej powiedzieć się nie da, trzeba go poznać, wypić razem i rzygać do jednego kibla z nim. <3 Ewentualnie, coś tam poprawię.  ]

poniedziałek, 1 października 2012

Life is a question, find the answer.



Rosalie'Rose'Evans

ur. 20.11.1989

studentka ekonomii

barmanka w klubie nocnym
THE BANK






Rosalie Evans wraz ze swoim bratem bliźniakiem Johnny'm przyszła na świat pewnego listopadowego dnia, w jednym z amerykańskich szpitali, dokładnie w mieście Elko, w stanie Nevada.
Tak tak, dziewczyna już od samego poczęcia miała towarzystwo. Ale zacznijmy od początku. Jak to się stało, że Rose znalazła się na tym świecie... 


HISTORIA
Elizabeth Farell - młoda kobieta, studentka matematyki i miłośniczka muzyki rockowej. Zanim wyprowadziła się do domu studenckiego, wychowywała się w średniozamożnej rodzinie. Rodzice chcieli ją wychować na porządną dziewczynę, wpajali do jej głowy zasady, których powinna się trzymać, uczyli kultury osobistej, a także tego jak rozróżniać dobro od zła. Jednak wszystkie ich starania diabli wzięli kiedy dziewczyna podrosła i znalazła się w tak zwanym okresie dojrzewania. Buntowała się, sprzeciwiała, uciekała z domu i ze szkoły. Dla niej wszystko co powiedzieli starzy było głupie, staroświeckie i w ogóle bez sensu. Rodzice mimo wszystko nie tracili nadziei na to, że Elizabeth wydorośleje i zostawi daleko za sobą młodzieńczy bunt. Niestety tak się nie stało. Może zachowanie dziewczyny się nie pogorszyło, ale na pewno nie polepszyło. Chodziła swoimi ścieżkami, a wszystko inne miała głęboko gdzieś. No.. prawie wszystko. Trzeba powiedzieć, że dziewczyna nieco zmądrzała i diametralnie zmieniło się jej nastawienie do nauki. W klasie maturalnej porządnie wzięła się za siebie. Chciała jak najlepiej zdać egzaminy, po to aby dostać się na studia, które, o dziwo, stały się dla niej priorytetową sprawą.
Rok później Elizabeth spakowała swoje rzeczy i wyjechała. Mogła w końcu nacieszyć się swobodą i zacząć naukę na wybranym kierunku. Mimo iż wybrała dosyć trudne studia, nie miała problemów. Dziewczyna od zawsze była bardzo inteligentna i bystra, a dodatkowo miała smykałkę do przedmiotów ścisłych. Sprytnie to wykorzystywała. Nie spędzała wiele czasu nad książkami, tylko poświęcała go na spotkania z przyjaciółmi, imprezy oraz oczywiście koncerty. I to właśnie na jednym z nich, pewnego listopadowego wieczoru poznała piekielnie przystojnego chłopaka o imieniu Arthur. Beth z reguły nie ograniczała się i chodziła na występy różnych kapel rockowych, nawet tych nieznanych. Chciała poszerzać swoją wiedzę na ten temat. Arthur - wokalista nowego dla niej zespołu - od razu wpadł jej w oko. Wysoki, dobrze zbudowany brunet o nieco chrapliwym głosie. Wcielenie jej ideału mężczyzny. Musiała go mieć. Po udanym koncercie był czas na kontakt kapeli z fanami - autografy, jakieś pytania, zdjęcia. Dziewczyna miała dziś wieczorem szczęście. Odbierając autograf Arthura zamieniła z nim parę słów i podała mu swój numer, jednocześnie proponując spotkanie.
Parę dni później oboje siedzieli przy stoliku sącząc drinka, rozmawiając, żartując i śmiejąc się w głos. Cóż się dziwić, Elizabeth była zabójczo atrakcyjna, państwo Farell mogli sobie pogratulować, a z kolei Arthur był okropnym kobieciarzem. Po paru godzinach wylądowali w łóżku, co było do przewidzenia, jednak nie był to seks kończący ich znajomość, a raczej był on jej początkiem. Po tamtej pamiętnej nocy zaczęli się regularnie spotykać. On lubił ją, ona lubiła jego. Nic im nie stało na przeszkodzie. Totalna  sielanka. Aczkolwiek do czasu... Parę miesięcy później Arthur razem ze swoim zespołem musiał wyjechać w długą, zagraniczną trasę koncertową. Z początku dzwonili do siebie, pisali, jednak po paru tygodniach kontakt się urwał. Dodatkowo okazało się, że Elizabeth jest w ciąży. Dziewczyna postanowiła urodzić bliźnięta, a ojca dzieci nie informować. Niecałe dziewięć miesięcy później, na świat przyszły dwie urocze istotki. Był środek nocy, ach krzyki były tak przerażająco głośne, że mogły obudzić całe miasteczko. Jednak Beth nie zwracała na to uwagi. Była szczęśliwa, że ma to już za sobą, że trzyma na swoich rękach dwie kruszynki, które w tym momencie stały się dla niej całym światem.
Rosalie i Johnny byli wychowywani tylko przez matkę, ale jakoś specjalnie nie buntowali się z tego powodu. Było im dobrze. Kobieta dbała o ich bezpieczeństwo, starała się o to aby jej dzieciom żyło się jak najlepiej. O ojcu rzadko wspominała, prawie w ogóle. Czasem spotykała się z innymi mężczyznami, jednak nigdy nic poważnego z tego nie wyszło.
Wszystko byłoby w porządku, a oni w trójkę wiedliby spokojne, niczym niezakłócone życie, gdyby nie poważna, śmiertelna choroba matki, która odwróciła życie rodzeństwa o 180 stopni. Po roku kobieta zmarła. Było to straszne przeżycie dla obojga, jednak taka a nie inna sytuacja zmusiła ich do wzięcia się w garść i racjonalnego myślenia. Dziewczyna wraz ze swoim bratem sprzedała dom, w którym dotychczas mieszkali, a otrzymane pieniądze podzielili na pół. Przeznaczyli je na przeprowadzkę do Las Vegas i zakup nowych mieszkań. Jednak pieniądze nie starczyły na wszystko i aby opłacić sobie studia, Rose podjęła się pracy jako barmanka w klubie nocnym The Bank.

CHARAKTER
Rosalie jest bardzo otwartą i pomocną duszyczką. Nowe kontakty nawiązuje z prędkością światła, jednak mimo wszystko jej lista prawdziwych przyjaciół jest bardzo krótka. Możesz się z nią śmiać, płakać, wygłupiać, ale jej zaufanie trudno zdobyć. Minie dużo czasu zanim się przed tobą totalnie otworzy i powierzy  ci swoje sekrety. Chętnie służy pomocą. Jeśli masz jakiś problem, możesz śmiało do niej przyjść, a ona postara się wykombinować dla ciebie chwilę czasu.
Nie brakuje jej pewności siebie, co bardzo u siebie ceni i lubi. Dodatkowo jest bardzo ambitna. Stawia sobie cele, które czasem wydają jej się za bardzo wygórowane, jednak nie przyzna się do tego publicznie i z wielkim uporem będzie dążyć do ich spełnienia. Niestety na jej nieszczęście jest leniem, więc zdarza się, że  niektóre postanowienia dłużej sobie poleżą i później musi je odkopywać, aczkolwiek czy później czy prędzej wszystkie są spełnione.
Raczej szczera, czasem aż do bólu, co wtedy raczej nie zalicza się do zalet, a wręcz przeciwnie - do wad. Chociaż opinie ludzi na ten temat są podzielone. Zdarzają jej się jednak mniejsze lub większe kłamstewka. Nie ma zamiaru mówić o swoich sprawach pierwszej lepszej osobie, więc czasem zdarzy jej się pewnie fakty 'przypadkowo' przekręcić.
Bywa, że nie pomyśli zanim coś powie, czego później żałuje, a czasu i wypowiedzianych słów niestety nie da się cofnąć. Nie owija w bawełnę, prosto z mostu mówi co myśli. Rozgadana. Czasem miewa niekontrolowany słowotok, który w pewnych momentach staje się mieszaniną bezsensownych zdań, odbiegających od siebie tematem, staje się wypowiedzią bez ładu i składu.
Miewa być konfliktowa. Kiedy się na coś uprze, nie rezygnuje z tego, a kompromis w tym momencie staje się dla niej czymś bardzo odległym.
Flirciara. Flirt czy przelotny romans, to jedna z jej ulubionych rozrywek. Nie jest jednak ostatnią suką. Po prostu poważny związek to nie dla niej. Po wielu porażkach, nie ma siły na kolejne angażowanie się, a następnie wielkie rozczarowanie. A w życiu trzeba mieć jakieś przyjemności, czyż nie?

WYGLĄD
Rosalie urodę niewątpliwie odziedziczyła po matce. Porcelanowa cera. Harmonijne rysy. Długie blond włosy. Oczy w kształcie migdała z tęczówkami w szarym odcieniu. Pełne usta.
Nie jest za wysoka. Mierzy jedynie sto sześćdziesiąt dwa centymetry. Jednak swój niski wzrost nadrabia bardzo kobiecymi kształtami. Pełny biust i szerokie biodra, a do tego zgrabne nogi są jej atutami. Zgrabna, ale nie przerażająco chuda. Lubi swoje ciało i nawet jeśli pojawi się jakiś lekki tłuszczyk, a jej waga nieco się zwiększy, to nie wpada w paranoję i nie stosuje diet, byleby tylko zrobić z siebie kolejnego chodzącego po tym wychudzonego 'ideała'. Niemniej jednak nie oznacza to, że o siebie nie dba. Wręcz przeciwnie - stara się utrzymać dobrą formę poprzez regularne pływanie.
Ubierając się raczej stawia na wygodę niż na to co modne. Woli zakładać coś niezgodnego z najnowszymi trendami i czuć się komfortowo. Na co dzień można ją zobaczyć w luźnych sweterkach i jeansach albo zwiewnych sukienkach w hipisowskich barwach i wzorkach. Do tego mnóstwo przeróżnych dodatków, które wręcz uwielbia. Wytuszowane rzęsy, na powiekach cień o lekkim, naturalnym kolorze, a dodatkowo cienka kreska wykonana eyelinerem, usta muśnięte błyszczykiem lub szminką.

INNE
* uzależniona od kawy i żelków
* lubi oglądać horrory po ciemku
* kiedyś uczęszczała do szkoły tańca towarzyskiego
* po ojcu odziedziczyła talent wokalny
* ulubione kwiaty to hortensje
* okazyjnie pali
* hetero, jednak lubi eksperymentować



~~~~

[ Wątki - tak, powiązania -tak, dobra zabawa - tak
Trzy razy TAK.
Witam :) ]