Jacques Min Jang
31 lat ♦ szef grupy hakerskiej ♦ ojciec małego metalowca ♦ francuz z korei
Jacques urodził się w Korei Południowej, w Seulu jako owoc związku Francuza i Koreanki. Ojciec wychowywał go jako człowieka zdyscyplinowanego i opanowanego, wymagającego od siebie jak najwięcej, zaś matka kształtowała w nim pewne wrażliwości, ażeby nie kierował się w życiu jedynie ambicją. Sam, wykształtował się na jeszcze innego człowieka, niż go wychowywano. Jest typowym indywidualistą, który nie lubi być czyimś dłużnikiem. Niechętny do innych ludzi i rozmawiania z nimi; woli zająć się czymś pożytecznym. Uważa, że niemal każdy jest ignorantem, a inteligentnych ludzi jest tylko garstka. Ceni sobie przebojowych. Jego samego, nigdy nie jest łatwo rozgryźć; zawsze małomówny, a jeśli już coś powie, to w sumie tak, jakby nie powiedział. Kiedy przypadkowo zrobił sobie syna uznał, że przyda się drugi taki rozsądny, jak on i zaczął go wychowywać wedle swoich idei. Co prawda, matka chłopca nigdy nie była z tego zadowolona, ale wolała to, niż żeby maluch nigdy nie poznał ojca. Nie znaczy to wszystko, że Jacques jest złym ojcem, o nie. Dba o zainteresowania swojego syna, o to, by je rozwijał, by miał wszystko, czego potrzebuje i nie brakowało mu ojcowskiego uczucia. Łatwo mu z tym wszystkim nie było, kiedy zaczął pracować jako haker dla przestępców, ale robił i nadal robi co może, byle tylko jego syn nie miał z tym kontaktu. Wie tylko o pracy, jednak nie o tym, na czym polega. Będąc już przy temacie jego fachu, obecnie nie pracuje sam, a jest szefem sporej grupy hakerskiej, która na różne zlecenia za całkiem pokaźną sumę, wykonuje wiele zadań; a to włamuje się po jakieś dane, a to niszczy jakąś stronę, coś zmienia. Wiele mafii wtajemniczyło go w swoje interesy, by zdobyć to, czego potrzebowały. Jacques cieszy się wśród nich sporym uznaniem. Osoby, które nie wiedzą nic o jego pracy, znają go jako milionera, który w czarodziejski sposób ma coraz więcej pieniędzy.
Jacques i matka jego syna.
Oczywiście, skoro już nieco przedstawiać go, to warto by wspomnieć o dziwactwach, jakie każdy ma i on też. Zacznijmy od nieustannego jedzenia; ciągle musi mieć coś pod ręką, jeśli nie może zjeść normalnego jedzenia. Nie tyje, chociaż nic nie robi, bo do sportu odczuwa wstręt. Ile kobiet by tak chciało. Kawa to coś, czego nie wypiłby nigdy, tak samo zresztą jest z colą i słodkimi napojami. Lubi wodę. Jest fanatykiem całonocnego siedzenia przed komputerem i chodzenia spać o siódmej rano, z czego jednak musiał zrezygnować przez wychowanie syna. Bardzo dobrze gotuje, co jest jego obowiązkiem jako domowego łasucha. Jeśli nie podoba mu się coś w jego wyglądzie, zmusza się do siłowni. Najbardziej ze zwierząt uwielbia koty i ma aż trzy. Wygląda na młodszego, niż jest i ma kilku znajomych nieco młodszych od siebie. Wracając do syna, to ma jedenaście lat. Zawsze czuć od niego zapach drogich perfum i gumy do żucia. Nie ma ochotę na bycie z kimś, jednak gdyby miał wybrać, zapewne znowu byłaby to matka jego syna, którą kocha Lubi nieco zabawy, więc w kasynach zobaczy się go dość często; poza interesami, dlatego też postanowił zamieszkać w Las Vegas.
Wyglądem nie wyróżnia się jakoś specjalnie. Czekoladowe, ciemne włosy i niemal identycznego koloru oczy, cera jasna. Azjatyckiej urody. Wysoki, co już raczej do tej rasy nie pasuje, ma sto dziewięćdziesiąt centymetrów. Zbudowany całkiem dobrze; nie jest jakimś mięśniakiem, ani też wymoczkiem. Zazwyczaj chodzi w garniturze, ciemnozielonym lub granatowym, a czasami w zwyczajnych jeansach, trampkach i koszulce czy swetrze. Niekiedy nosi okulary.
[ Cześć. Wątki, powiązania i te inne oczywiście na tak. Lubię coś pokręconego. I uwierzcie, o Jacquesie więcej powiedzieć się nie da, trzeba go poznać, wypić razem i rzygać do jednego kibla z nim. <3 Ewentualnie, coś tam poprawię. ]
[Dzień dobry! Jak mi się ta postać podoba, tak serio serio (tylko przecinki Ci się w niektórych miejscach rozszalały, ale nie wiem, czy mogę wytknąć, bo sama mistrzynią interpunkcji nie jestem). No i ja czekam na pokręcone powiązanie, wedle obietnicy ^^ Tak w podzięce za te wysłane pokłady weny.]
OdpowiedzUsuń[Witam Pana. I miłej zabawy życzę ;)]
OdpowiedzUsuńVictor Santiago