środa, 12 września 2012

Amelia Rowena Sanz


Amelia Rowena Sanz
Kim jest?
Amelia urodziła się w Boulder City, małym miasteczku położonym 30km od Las Vegas, 17 listopada 1991roku. Jej rodzice mieli własne gospodarstwo. Hodowali drób i bydło oraz mieli rozległe pola kukurydzy. Byli bardzo surowi dla niej i jej młodszej siostry. W mieście zakazany był hazard, więc ludność grała po kryjomu.
Amelia zawsze była grzecznym i ułożonym dzieckiem. Dobrze się uczyła i pomagała rodzicom. Gdy skończyła 18 lat znajomi wciągnęli ją w nielegalny hazard. Szybko nauczyła się wszystkich sztuczek i ogrywała każdego w swoim miasteczku. Po roku uznała, że nie ma tu już dla niej żadnych wyzwań, więc postanowiła wyjechać do Las Vegas. Było to dla niej spełnienie marzeń. Miasto objawiło jej się jako kolorowe i hałaśliwe. Zupełnie inne od rodzinnego Boulder City.
Szybko wkręciła się w tą społeczność, jednak szczęście przestało jej dopisywać. Po tym jak wygrała w jednym z kasyn, ktoś zaatakował ją w wąskiej uliczce i okradł z pieniędzy oraz dokumentów. Leżała nieprzytomna pod ścianą przez kilka godzin, po których obudziła się w nieznanym miejscu. Okazało się, że ktoś ją znalazł i przygarnął. Mattieu Gossen, bo tak nazywała się osoba, która ją zabrała, zrobił dla niej więcej niż oczekiwała.Znalazł jej apartament w hotelu i pomógł znaleźć pracę jako managerka hotelu Bellagio.

Jaka jest?
Rodzice wpoili jest miłość i współczucie dla drugiej osoby. Jednak po kradzieży jej wartości trochę zmieniły. Teraz jest nieufna w stosunku do obcych i wygadana. W wolnych chwilach słucha rocka lub czyta książki. Całe jej życie krąży póki co wokół jej najlepszego przyjaciela-Mattieu. Nie wdaje się w przelotne romanse. Liczy na to, że w końcu ktoś przebije się przez mur, który sama wokół siebie zbudowała i pokocha ją taką, jaką jest. Lubi pomagać dzieciom i potrzebującym.

Jak wygląda?
Nie jest zbyt wysoka, ma zaledwie 162cm wzrostu. Jej brązowe włosy spływają falami na plecy i sięgają połowy ramienia. Jej oczy są wymieszaniem brązowych i zielonych oczu. Lubi ubierać się wygodnie, ale elegancko. Rzadko można ją zobaczyć w dresach, czy t-shirtach. Jedynie czasami w zaciszu domowym pozwala sobie na ten komfort. Najczęściej ubiera dopasowane sukienki, czy spódnice i koszulę, ewentualnie sweter.
[Witam serdecznie.! ; ) 
wyglądu użyczyła Sophia Bush]

54 komentarze:

  1. Był okropnie zmęczony. Ciężki dzień dał mu się we znaki, czuł jak na jego barkach ciążą wszystkie stresy. Nie miał sił, znów łapał fazę, że to całe kasyno nie ma sensu, a on tylko niepotrzebnie się przepacowuje bo i tak zaraz upadnie. Tylko Amelia wiedziała co na to poradzić, była jego idealnym lekiem na wszystkie dolegliwości. Gdy pokłócił się z dziewczyną; zawsze mógł dostać od niej dobrą radę i była dla niego prawdziwym wsparciem. Jednak nie bez wzajemności. Pomógł jej gdy w ciągu dnia została bez niczego. Potrafili być jedynie przyjaciółmi, ale czuć było pomiędzy nimi pociąg fizyczny. Starali się jednak go opanowywac; w końcu byli przede wszystkim przyjaciółmi.
    Stanął przed drzwiami jej apartamentu i delikatnie zapukał, jakby z zawahaniem. Była dwudziesta druga, a więc niezbyt wczesna pora.

    OdpowiedzUsuń
  2. - Dawno się nie widzieliśmy - stwierdził zgodnie z prawdą rozglądając się po apartamencie. Jak zawsze był, niemalże nieskazitelnie czysty. I nie była to kwestia tylko sprzątaczek, bo te przychodziły rano a potem zostawiały pokój czysty, ale wieczorem zazwyczaj odwiedzając gości można było natknąć się na nie byle jaki bałagan. Cóż, ludzie bogaci od urodzenia raczej nie zwykli dbać o czystość.
    - Dzięki - nalał sobie coli - może ty chcesz sie czegos napic? - zaproponował spoglądając kątem oka na kobietę. Każdy normalny nalałby sobie whiskey, ale nie Mattieu. Już kiedyś go ten alkohol zgubił.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Dzisiaj już nie, nie mam siły - stwierdził zgodnie z prawdą. Dużo ostatnio pracował i nie miał czasu dla siebie a jak już go miał; wykorzystywał go albo na spanie albo na wypoczynek przed telewizorem. Siłownia wpisała się już w jego dzienny grafik.
    - Jasne, nie ma problemu. Chociaż wiesz, że dla mnie mogłabyś zostać tak - rzucił z rozbawieniem, siadając obok niej na kanapie.

    OdpowiedzUsuń
  4. [ A z przyjemnością, o ile uda nam się wpaść na coś ciekawego ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ obowiązkowo wątek! :) bardzo podoba mi się Twoja postać i tak sobie pomyślałam, że może mogłyby zostać przyjaciółkami? ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ No to raczej wiadomo, że powinny znać się z pracy w Bellagio. Tylko zastanawiam się bardziej nad relacjami, czy też ewentualną historią jaka mogłaby je łączyć. Tak żebyśmy miały jakiś punkt zaczepienia na dobry start, o. ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Okej, niech będzie na początek – rozumiem, że chętnie zaczniesz? ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ No to podobnie jak u mnie, większość weny przelałam na kartę postaci, i nadal ją dopieszczam, więc marnie z konkretnymi pomysłami. Chyba, że mnie nagle olśni, jak w przypadku panicza Gossena. ]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ do zaczynania zawsze chętna jestem, także nie ma problemu ;D ]

    Marguerite nie była łatwą w obyciu osobą. Potrzeba było naprawdę wiele czasu, by się przed kimś otworzyła, a to i tak nie będzie wszystko, gdyż jeszcze nigdy nie pozwoliła nikomu się tak naprawdę poznać. Całe jej życie było jednym wielkim tematem tabu i musiała najpierw komuś mocno zaufać, zanim zdradziła cokolwiek. A z zaufaniem komukolwiek zawsze miała problem. Od kiedy pamiętała ludzie ją zawodzili, dlatego jeśli tylko mogła sobie na to pozwolić, to chowała się w zaciszach swojego apartamentu. Niestety, jej praca nie pozwalała jej na to zbyt często, więc musiała zakładać maskę niezwykle otwartej, przyjaznej i tajemniczej, inaczej nie zyskałaby tylu klientów.
    Była jednak osoba, którą mogła już nazwać przyjacielem, choć nawet ona nie wiedziała wszystkiego. A zaczęło się od małej przygody w toalecie, kiedy to Margo zmuszona była oddać swój obiad, który najwidoczniej jej zaszkodził. Nieznajoma wtedy kobieta wykazała się troską i nawet przytrzymała Margosiowe włosy, co od razu było oznaką ich przyszłej przyjaźni.
    Teraz wydawać by się mogło, że żadna z nich nie pamięta tej sytuacji. Zagubiła się ona pośród tych wszystkich wspomnień, które razem stworzyły, czy to na bankietach, czy spotykając się w ustronnych miejscach, na zwykłej rozmowie.

    Margo zastukała do drzwi biura Amelii, jednak odpowiedziała jej cisza. Nie zastanawiając się więc weszła do środka, gdyż drzwi jak zwykle były otwarte. W głowie miała już zaplanowany cały dzień dla nich, wystarczyło tylko namówić do tego wiecznie zapracowaną przyjaciółkę. Zasiadła więc na wygodnym fotelu i nogi ułożyła na biurku, przyglądając się nowym butom. Nie ma co, zadowalająca inwestycja. Miała tylko nadzieję, że nie będzie musiała długo czekać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szybko odrzuciła jakieś papiery, kiedy usłyszała otwierane drzwi. Niby nie robiła nic złego, ale to jednak była jej praca, może nie chciała, żeby ktokolwiek to przeglądał? Tak było bezpieczniej, żeby nie wiedziała, że Margośka dorwała w swoje łapska jakieś ważne dokumenty. Posłusznie siedziała cicho, dopóki przyjaciółka nie skończyła rozmawiać.
    -Amelio Roweno Sanz, jako Twoja najlepsza i jedyna przyjaciółka pragnę Ci zakomunikować, że Twoje paznokcie są w okropnym stanie. -rzuciła na przywitanie i posłała jej przeuroczy uśmiech. Prawda była taka, że mówiła o swoich paznokciach, które już dawno nie zaznały ukojenia w salonie kosmetycznym. -Dlatego właśnie jestem tu teraz, żebyś rzuciła wszystko i dała się porwać mojemu szaleństwu. -zakończyła już z całkowitą powagą i zasiadła prosto na fotelu. Liczyła na to, że Amelia zgodzi się bez protestów. Naprawdę potrzebowała tego dnia z przyjaciółką, żeby zapomnieć o wszystkich problemach, nagadać się za wszystkie czasy i skorzystać ze wszystkich usług kosmetycznych, jakie tylko znała. A później jeszcze zakupy, obowiązkowy punkt programu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczywiście, Margoś wiedziała, że tak będzie. Amelia jest wiecznie zapracowana, nie ma nawet chwili, żeby spokojnie kawę wypić, więc z jakiej racji liczyła na to, że jednak wyjdzie z nią na cały dzień?
    -Serio? Chcesz żebym pomogła Ci przy papierach? Czy Ty kiedykolwiek widziałaś mnie pracującą w ten sposób? -zaśmiała się dźwięcznie i pokręciła głową z niedowierzaniem. Papierkowa robota nigdy nie była jej domeną, choć właściwie nigdy nie próbowała. Wiedziała jednak, że tego nie lubi. Ale czego nie robi się dla przyjaźni?
    -No dobra. Ale nie biorę na siebie odpowiedzialności, jeśli coś spieprzę, więc lepiej daj mi coś, co nie ma zbyt dużego znaczenia. -rzuciła z rezygnacją i uśmiechnęła się, po czym wstała i złapała torebkę Amelii, wyciągając ją w jej stronę. -No, młoda damo, ruszamy. Twoje włosy aż krzyczą o pomoc. -zakomunikowała, puszczając przyjaciółce oczko, coby wiedziała, że aż tak źle z nią nie jest, a Margoś się jedynie droczy. Sama zarzuciła torebkę na ramię i otworzyła drzwi, wskazując kobiecie drogę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Margoś uwielbiała się z nią drażnić. Najlepsze jednak było w tym to, że cokolwiek by sobie nie mówiły, zawsze wiedziały, że to tylko żarty i żadna tak naprawdę nie myśli. Były jak siostry, które podbierają sobie ubrania z szafy i kłócą się o chłopców, jednak kochają się na zabój i nic ich nie rozłączy.
    -O nie, kochana. Żadna dziś nie będzie prowadzić. -rzuciła z tajemniczym uśmiechem, jednak wszystko wyjaśniło się, kiedy wyszły przed budynek. Stała tam czarna, lśniąca limuzyna, na której widok uśmiech Margo się zdecydowanie rozszerzył.
    -Wyobraź sobie, że Mattieu postanowił odwdzięczyć mi się za ostatnią przysługę i sponsoruje cały nasz dzisiejszy dzień, więc możemy szaleć do woli. -wyjaśniła nieco zszokowanej przyjaciółce.
    [ mi pasuje ;D ]

    OdpowiedzUsuń
  13. -Żartujesz? Limuzyna i dzień pełen wrażeń to zdecydowanie za mało za to, co musiałam dla niego zrobić. -prychnęła z cichym śmiechem i odebrała od przyjaciółki kieliszek z szampanem. Również wygodnie rozsiadła się i dała kierowcy znać, że może już ruszać. Znał całą trasę, więc nie musiała się zajmować prowadzeniem go przez ruchliwe miasto.
    -Wyobraź sobie, że miałam niecałą godzinę, żeby przekonać tego.. Morrisona, czy jak on tam ma.. Ten polityk, co tak głośno ostatnio o nim było. -tłumaczyła, gestykulując przy tym rękoma. -Miałam niecałą godzinę, żeby przekonać go, że jednak inwestowanie w kasyno to doskonały pomysł. Nawet nie chcesz wiedzieć co musiałam zrobić, żeby jak najszybciej się zgodził. -mruknęła, wzdrygając się na samą myśl o tym. Nie dość, że to facet otyły, pocący się strasznie, ze śmierdzącym cygarem między ustami, to jeszcze musiała znosić jego dziwne zachcianki. Ale dała radę. Nie byłaby sobą, gdyby nie dała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. - To co zawsze - stwierdził ze wzruszeniem ramion - nuda i zmęczenie - odparł z rozbawieniem.
    - Nie no, wiesz, że lubię twoje towarzystwo. Wyspokajasz mnie po ciężkim dniu pracy - odparł zgodnie z prawdą. Amelia była dla niego swoistego rodzaju ostoją.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Hm, przydałaby mi się jakaś wskazówka odnośnie ich pierwszego spotkania. Chyba że zaczniesz. W takim razie możesz założyć, że Jolene i Amelia się nie znają, ale Jo słyszała o pannie Sanz od Mattieu. Amelia z kolei może nic o Gray nie wiedzieć ;3]

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzień, jak co dzień – Moira miała pełne ręce roboty, niemniej jednak nie zamierzała narzekać. O dziwo, radziła sobie całkiem nieźle, mimo, iż miała na głowie parę ważnych spraw do załatwienia. Ot, chociażby rozmowę z jednym z pracujących po sąsiedzku prawników. Ponaglały ją terminy pewnych oficjalnych dokumentów, a więc chcąc nie chcąc, musiała skupić się na urzędowych druczkach, najlepiej w obecności kogoś, kto ma w tym fachu większe doświadczenie od niej. Jasne, zapewne mogłaby to zrobić całkiem sama, ale, po co tracić cenny czas oraz nerwy? Wolała iść na skróty, a zaoszczędzony czas poświęcić na czytanie kilkuset stronicowej prezencji reklamy Hotelu oraz Kasyna na nadchodzący, Nowy Rok.
    -Dobry, dobry… -Mruknęła zamyślona, o mały włos nie taranując jakiejś klientki Hotelu, wyprowadzającej swego sterylnie białego pudla na mały, rekreacyjny spacerek. –Chyba zawieruszyłam na dobre swój pager. Od rana obiecuję sobie, iż go poszukam, ale nie mam na to chwili wytchnienia. Równocześnie czuję się tak, jakby mi ucięli rękę… -Oto odpowiedź na pytanie Amelii, jak też dzisiaj się miewała. Zwykle właśnie tak odpowiadała. Nie rozprawiała o ewentualnej migrenie, bólu zatok czy też lekkiej depresji po ponownym obejrzeniu Zielonej Mili. Moira skupiała się na faktach, rzadziej na własnych odczuciach, emocjach. W tej chwili martwiła ją sprawa pagera, i właściwie przez to miała dzisiaj taki sobie humor.

    OdpowiedzUsuń
  18. -Jeśli doszłyby cię słuchy o znalezieniu małego, podłużnego oraz czarnego pomiotu szatana, byłabym wdzięczna, gdybyś odesłała mi go prosto do biura. –Angażowanie osób trzecich w poszukiwanie pagera nie było konieczne. Prędzej czy później zguba musiała się odnaleźć, Moira była przekonana, iż leży gdzieś bezpiecznie pod stertą dokumentów, i tylko czeka, aby wpaść jej z powrotem w łapki. W końcu nie przywykła do gubienia tak ważnych dla siebie rzeczy. Zwykle dbała o własny interes, przeczucie podpowiadało jej, iż pager znajdzie się pod koniec dnia – jak nie na jej biurku, to u jej sekretarki lub w kubku po porannej kawie. Szkoda tylko, iż do tego czasu będzie musiała sobie radzić bez jego pomocy.
    -A u ciebie wszystko w porządku? –Zdobyła się nawet na lekki uśmiech, aby nadać swemu obliczu odrobinę więcej życzliwości niż zazwyczaj. –Jakieś plotki, o których powinnam usłyszeć, aby nie wyglądać na niedoinformowaną w tym jakże zacnym towarzystwie? –O tak, Moira nienawidziła dowiadywać się o czymś na szarym końcu. Czuła się wtedy pominięta, a wszakże, jako Rzeczniczka Prasowa tejże oto budy, powinna była mieć oczy dookoła głowy, nie wspominając już o ponadprzeciętnym słuchu oraz talencie wyłapywania najświeższych informacji.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Chęć jest, tylko pomysłu jakoś nie mam. Może jakieś powiązanie między Val a Amelią..?]

    OdpowiedzUsuń
  20. [Czyli uznajemy, że panie miały ze sobą styczność podczas jednej z gry, a teraz myślimy nad wątkiem? To może uznajmy, że spotkamy się w hotelowym lobby i wdają się w jakąś rozmowę]

    OdpowiedzUsuń
  21. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi kiedy Valentina wreszcie zdecydowała się opuścić pokój hotelowy. W zasadzie tego dnia wróciła do hotelu koło szóstej rano i postanowiła odespać zarwaną nockę. Nic więc dziwnego, że dopiero teraz udało jej się wstać z łóżka. Zeszła do lobby rozglądając się dookoła. Nie wiedziała, czy tej nocy ma akurat ochotę na wizytę w kasynie, ale z pewnością nie było możliwości, żeby została w domu.
    Kątem oka dostrzegła Amelię wychodzącą ze swojego gabinetu. Nie była pewna, czy jej praca dobiegła końca, czy jeszcze szła coś załatwić. Mimo to zdecydowała się z nią przywitać.
    - Cześć – odparła – Dalej w pracy ? – spytała nie zdejmując z niej wzroku.

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Jasne, ze mam ochotę . Jakiś pomysł? ]

    OdpowiedzUsuń
  23. [ Pomysł dobry;) pytanie tylko czy się lubią czy też nie odwrót? Sam zawsze może ją złapać na liczeniu kart czy coś ;D ]

    OdpowiedzUsuń
  24. [a bardzo chętnie :))) jakiś pomysł może? :>]

    OdpowiedzUsuń
  25. W zasadzie nic jej nie szkodziło spędzić wieczór z Amelią. Zgodziła się więc i kiwnięciem głowy oznajmiła swoją decyzję. Nie wiedziała nawet gdzie miałyby pójść, ale Las Vegas było duże i z pewnością pełne atrakcji. Chociaż w zasadzie mogły pójść do kasyna.
    - Chcesz iść do kasyna? Ograć tych wszystkich frajerów…– spojrzała na nią z uśmiechem.
    Valentina miała bardzo dobrą pamięć, w szkole zdobywała dobre oceny bez większego wkładu w naukę. Teraz z kolei dobrze zapamiętywała ludzi na swojej drodze. Dlatego właśnie od razu skojarzyła Amelię, pamiętała też że kobieta pracowała na stanowisku menadżera w hotelu.
    - No chyba, że masz jakiś lepszy pomysł.

    ~ Valentina

    OdpowiedzUsuń
  26. [okej :) a zaczelabys cos? :> bylkabym taaaaaaka wdzieczna xd]

    OdpowiedzUsuń
  27. [A witam, witam ^^ Pomysł na wątek... Hm. Może będzie próbowała znaleźć Matta i porozmawia z Amelie? Ale jakie relacje..Nie wiem.]

    OdpowiedzUsuń
  28. Pokiwała głową i ruszyła za Amelią w stronę jej apartamentu. Ona była już w zasadzie gotowa do wyjścia, ale przecież jej towarzyszka dopiero skończyła pracę. Poza tym wcale im się nie śpieszyło, miały przed sobą długą noc, którą należało dobrze wykorzystać. Kiedy kobiety weszły do apartamentu Valentina doskonale wiedziała jak się w nim poruszać, bo był praktycznie taki sam, jak ten który sama wynajmowała. U niej był tylko dużo większy bałagan.
    - Będą się ślinić na nasz widok do tego stopnia, że zapomną o grze – powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu. Wcale nie snuła domysłów, kasyno było miejscem, w którym zbierała się cała męska populacja w mieście. Ba, mężczyźni znajdujący się w Bellagio mieli tylko dwie rzeczy w głowie, gre i kobiety, albo raczej kobiety i grę. W stosunku do tej pierwszej opcji potrafili zupełnie stracić głowę i często przegrywali.

    OdpowiedzUsuń
  29. [ Pewnie;) ]
    Sam krupierką była od kilku lat, co prawda w takim kasynie nie pracowała więcej niż rok, ale miała już spore doświadczenie. Doskonale wiedziała w którym momencie ktoś blefuje, no chyba że naprawdę trafiła na wyśmienitego zawodnika, wtedy jasne, ze było trudniej, ale ich było zdecydowanie mniej. Zwykle przychodzili ci, którzy niewiele o graniu wiedzieli, ale za to mieli kupę szmalu.
    Takich osób jak Amelia naprawdę było mało. Dziewczyna jakoś zawsze była szczera i niestety łatwo było ją odczytać. Albo Sam się tylko tak wydawało. Miała też wyjątkowo duże szczęście.
    Sam skinęła głową widząc jak podchodzi do jej stołu. Nie mogla sobie pozwolić w pracy na większe spoufalanie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie było czego jej zazdrościć. Była tylko dziwką, nic nieznaczącym pionkiem. A to, że miała urodę, którą potrafiła wykorzystać, to tylko dar od losu. Inaczej pewnie skończyłaby tak jak jej matka, zaćpana z prezentem w brzuchu. Takie geny się dziedziczy.
    -Kilka kilometrów za miastem otworzyli nowy salon. Tam jest wszystko. Masaże, spa, sauna, kosmetyczka, fryzjer, no.. wszystko. -zaczęła z przejęciem, nie mogąc aż usiedzieć w miejscu. -Ostatnio miałam bardzo owocne spotkanie z właścicielem, więc będziemy tam traktowane jak królowe. Później jakieś zakupy w centrum, a wieczór będzie tajemnicą. -zakończyła, a oczy lśniły jej z podekscytowania. Uwielbiała się rozpieszczać, uwielbiała być rozpieszczana, szczególnie w towarzystwie Amelii. W końcu z kimś trzeba dzielić wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  31. - Dziękuje bardzo.. Ty również - uśmiechnęła się lekko. Prawda była taka że Kenzie wręcz nie mogła doczekać się konca zmiany. Nie wyspała się, w telewizji leciał jej ulubiony film i miała ochotę na dobrą lampkę czerwonego wina - Znowu mieliśmy dzsiaj problemy z prądem. Dodatkowy agregat zadziałał, ale i tak przez dłuższą chwilę było tu całkiem ciemno... - dodała po chwili. Od kilku dni zdażały się na recepcji spadki energii, co skutkowało chwilowymi przerwami w pracy.

    OdpowiedzUsuń
  32. Valentina zgodnie z propozycją podeszła do barku i nalała sobie do szkła trochę szkockiej, która stała w rogu. Miała ochotę się dziś nieco zalać, dobrze było zacząć od szlachetnego napoju. Poza tym kto nie lubił sobie czasem nalać dobrej szkockiej? Usiadła na sofie popijając napój i czekała, aż Amelia będzie gotowa. O dziwo ogarnęła się bardzo szybko i wyglądała dobrze.
    - Będą się ślinić jak nas tak zobaczą – stwierdziła. Ona sama postawiła na prostotę i dobrała ciemną opinającą spódniczkę do grafitowej bokserki, a całość dopełniła marynarką oraz czarnymi klasycznymi szpilkami. Włosy związała w wysokiego kucyka przez co jej uroda nabrała rosyjskich akcentów. Ogólnie prezentowała się nienagannie, jak zawsze z resztą.
    - Jest świetnie. Idziemy – zarządziła dopijając jednym łykiem całą zawartość szklanki i natychmiast wstała z miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  33. - Ojejku, aż tak źle ze mną? - spojrzała na swoje odbicie w wygaszonym ekranie komputera - Została mi jeszcze tylko godznka więc mam nadzieję,że dam radę - dodała z lekkim rozbawieniem - I przepraszam w ogóle za zamieszanie, jakoś długo nie mogłam zasnąć. A co do tego prądu to tak dziwnie, jest a potem znika na przykład na 5 minut.. Tylko że wiadomo, niektórzy klienci nie rozumieją.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wiedziała, ze ta przerwa nie będzie trwała długo. Najważniejsze, że dostała swoje napiwki, bo w dużej mierze one były czymś z czego się utrzymywała. Jednak nie do końca chciała z tego właśnie żyć, zdecydowanie wolałaby z muzyki. Ale to nie było aż takie złe.
    - Całkiem spory, nie ma na co narzekać. Uważaj. - rzuciła tylko, bo do stolika podszedł facet, który Sam wiedziała, że jest bardzo dobry. Nie było ich wiele.

    OdpowiedzUsuń
  35. - Oj kawa mi się przyda.. ZDECYDOWANIE! - powiedziała od razu żywiołowo wymachując rękoma. Być moze kawa nie była wskazana osobom z ADHD, ale jednak w dniu dzisiejszym musiała się czymś ratować - Jeden z klientów mówił nawet, że będzie chciał odzyskać swoje pieniądze za pokój, jeśli to się jeszcze raz powtórzy. Za każdym razem jak przechodzi obok dyżurki to się modle żeby przypadkiem nie zgasło nagle światło - dodała ze śmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  36. Sam nie mówiła, ze dziewczyna jest skazana na przegraną, po prostu znała go już. Ciężej było z nowymi, ale tego kojarzyła naprawdę dobrze i był to ciężki gracz. Przy nim i Sam musiała bardziej uważać.
    Obserwowała ich i patrzyła na żetony, zbierała dodawała. PO prostu to co zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  37. Spojrzała na dziewczynę z lekkim uśmiechem.
    - Nie straciłam w ciebie wiary, spokojnie, po prostu znam już go. Przychodzi tu w każdy poniedziałek. Najważniejsze, że jak wygra to daje spory napiwek. Cóż pozbawiłaś mnie mojej nagrody. - rzuciła z uśmiechem.
    Nie była na nią zła, nie ten facet to inny.

    OdpowiedzUsuń
  38. [ luz, to blogowe gadu, więc jak chcą, to nich piszą xD 40568973 proszę ;* ]

    Prychnęła ze śmiechem słysząc jej słowa. Oczywiście, upiększania nie potrzebowała, ale przecież trzeba dbać o urodę, prawda? Sama o siebie nie zadba. Już Margoś nawet myśleć nie chciała jak wyglądałyby jej włosy, gdyby nie regularny fryzjer. A paznokcie? Przecież ona ani czasu, ani siły, ani talentu do tego nie miała.
    -Zobaczysz, znajdziemy Ci coś, żebyś skorzystała nie tylko ciałem, ale i duchem. -obiecała z szerokim uśmiechem. A na ostatnią uwagę wybuchnęła śmiechem. -W końcu kto, jak nie ja, wie jak zrobić dobrze? -zagadnęła, a limuzyna w końcu się zatrzymała. Zaczekała chwilę, aż szofer otworzy im drzwi i wysiadła pierwsza, rozglądając się po okolicy.
    Sporo zieleni, a tuż za nią ogromny, nowoczesny, przeszklony budynek. Aż westchnęła z zachwytem, złapała przyjaciółkę za rękę i pociągnęła ją alejką w stronę wejścia. Przy recepcji jedynie podała nazwisko, a w odpowiedzi otrzymała zalotny uśmiech recepcjonisty i klucz do pokoju, w którym mogły zostawić torebki i odpowiednio się przygotować. W nim miała znaleźć się ulotka dostępnych usług, z których mogły skorzystać.

    OdpowiedzUsuń
  39. Kobiety na powitanie zostały obrzucone spojrzeniami, kilku panów zagwizdało gdy przechodziły do baru. Val zawsze lubiła, że mężczyźni na widok ładnej kobiety nagle tracili rezon. Ze spokojnych garniturów z pokerowymi twarzami, zamieniali się w zwykłych neandertalczyków, którzy zobaczyli kawał ładnego mięsa.
    Kobiety zasiadły przy barze, Valentina zamówiła sobie martini i gdy je dostała zaczęła rozglądać się po kasynie. Było niemal przepełnione, ale w Bellagio to norma. Kobiety w szalach z norek siedziały przy swoich mężach, kochankach i patrzyli jak grają. Oni z kolei palili wolno cygara i w zasadzie na pierwszy rzut oka Val wiedziała, którzy oszukują. Zdarzyło jej się przyłapać krupiera, na tym że próbował kantować w Blackjacku.
    - Trzeba dziś uważać, większość chowa karty po kieszeniach – stwierdziła.

    OdpowiedzUsuń
  40. Sama również pozbawiła się odzienia, nie odczuwając nawet cienia krępacji przy przyjaciółce. I już nie chodziło o fakt, że bardzo często bycie nagą było jej pracą. Traktowała ją jak siostrę, a nawet kogoś bliższego, więc nie czuła między nimi żadnych barier.
    Założyła na siebie szlafrok i rozejrzała się za ulotką, którą w końcu znalazła na blacie szafki. Przez chwilę studiowała ją, zanim odłożyła na swoje miejsce.
    -Proponuję najpierw wszystkie zabiegi oczyszczające jakie mają, później masaż, a na końcu zrobimy się na bóstwo. -zarządziła i złapała przyjaciółkę za rękę, by wyciągnąć ją z pokoju i poprowadzić do wskazanych na ulotce sal.

    OdpowiedzUsuń
  41. Samara spojrzała na pieniądze, które dała jej dziewczyna. Dostawała napiwki, ale nie aż takie. No może raz czy dwa się coś takiego zdarzyło na raz.
    - Daj spokój. Od znajomych nie biorę. Nie ma mowy. - rzuciła z uśmiechem i odgarnęła włosy na plecy. - To był tylko żart.
    Nie, nie mogła sobie na to pozwolić, jakieś zasady i sumienie jeszcze miała. Co innego od obcych, zakichanych bogatych dzieciaków.

    OdpowiedzUsuń
  42. -Tutaj, w Las Vegas, wszyscy cierpią na jedno i to samo schorzenie. Brak zdrowego rozsądku. –Plotki Amelii jedynie utwierdzały ją w tej straszliwej opinii. Ludzie uważali, iż w mieście grzechu mogą pozwolić sobie na wszystko to, czego pragnęli przez całe swe życie. Sądzili również, Moira nie miała bladego pojęcia dlaczego, iż każdy ich czyn zostanie rozgrzeszony lub też puszczony w niepamięć. Las Vegas miało dziwny wpływ na ludzkie umysły – odbierało im zdrowo rozsądkowe myślenie, dodawało dziecinnej brawury, popychało do czynienia najokropniejszych dziwactw na świecie. A ludzie tacy jak ona, jak cały personel Hotelu oraz Kasyna Bellagio, musieli to wszystko bardzo dzielnie znosić. Niekiedy przymykać oko na niektóre ewenementy, a niekiedy, podejmować odpowiednie kroki, aby usunąć sobie ‘przeszkodę’ z drogi. Ot, dzień jak co dzień, czyż nie? Panna McHalffey już powoli zaczynała się do tego przyzwyczajać.

    OdpowiedzUsuń
  43. Valentina de Luca16 września 2012 16:03

    Skinęła głową i ruszyła za Amelią. Miała rację. Przysiadły się do stolika pełnego podstarzałych mężczyzn. Pewnie każdy z nich miał żonę i kilkoro dzieci. Pewnie każdy z nich był oficjalnie w delegacji.
    - Ty grasz, ja patrzę – stwierdziła. Miały całą noc na grę, więc mogły pozwolić sobie na grę wymienną. Poza tym Val nie chciała grać przeciwko Amelii. To jakby nie wchodziło w ramy wspólnego wypadu do kasyna.

    OdpowiedzUsuń
  44. Nie chodziło jej o to, zwykle nie miała problemów z braniem od kogoś kasy, ale zdecydowanie nie chciała zabierać pieniędzy swojej koleżance z pracy. Może i ta miała jakieś poparcie u szefa, wspierał ją, ale jednak chyba utrzymywała się sama, więc pieniądze na pewno były jej również potrzebne.
    - Ale to dużo kasy i dobrze o tym wiesz.
    Utrzymanie w tym mieście nie było proste, ale Sam radziła sobie. Czesne też opłacała i starczało jej na przyjemności. Nie było na co narzekać.

    OdpowiedzUsuń
  45. Ten, kto wymyślił salony tego typu powinien dostać Pokojową Nagrodę Nobla, serio. Przecież to najlepszy wynalazek od czasu butów na obcasie! Jedyne miejsce, w którym kobieta może poczuć się jeszcze bardziej kobieco, o ile to jest możliwe. Margoś tak właśnie się czuła. Jakby przechodząc przez ten próg zostawiała za sobą wszystko.
    Pozwoliła robić ze swoją skórą wszystko, co tylko chciały ów miłe panie, które najpierw się nad nimi trochę pozachwycały. Oczywistym jednak było, że w towarzystwie przyjaciółki Margoś też nie usiedzi cicho.
    -Wiem, Mel. Ale należy Ci się to. Wiecznie siedzisz tylko w tym ciasnym biurze, nie masz nawet czasu, żeby spokojnie zjeść lunch. -wytknęła jej, po raz kolejny pokazując, że wcale jej się to nie podoba. Jeśli tylko miała czas, Margo zawsze wpadała do niej, choćby na chwilę, z czymś do przekąszenia i dobrą kawą, bo to coś, co wylatywało z jej ekspresu nawet kawą nie można było nazwać.

    OdpowiedzUsuń
  46. - W takim razie dzięki. - powiedziała odkładając pieniądze w bezpieczne miejsce.
    Łatwiej było brać pieniądze od osób, których się nie znało. Uśmiechnęła się do niej i upiła łyk wody. Cała noc jednak dawała jej w kość.
    - A co u ciebie? Coś się zmieniło? - zagadnęła nie wiedząc co tam u niej słychać.

    OdpowiedzUsuń
  47. Clarence Moffett22 września 2012 13:23

    [Karta moja długa nie jest co prawda, ale i tak bardzo miło. A na wątek chętnie, jakże by inaczej. Co powiesz na to, że z Eda zrobimy kasynowego superbohatera? Dajmy na to, że Amelie wyjdzie za kasyno, coś tam ważniejszego zrobić, a jakichś kilku panów się brutalnie zacznie przystawiać, na co Clarence przybędzie z odsieczą?]

    OdpowiedzUsuń
  48. Clarence Moffett22 września 2012 19:28

    [uhuhuhu, przykro mi, ale zrzucę to na Ciebie ^^]

    OdpowiedzUsuń
  49. [Mam ochotę na wątek z twoją Amelią ;> A poddasz jakiś pomysł, żebym mogła zacząć? Chyba że wolisz odwrotnie xP // Wren]

    OdpowiedzUsuń
  50. [No dobrze, a gdyby tak Wren jej pomagał z doborem ofiar?]

    Już nalewał alkohole niemal z zamkniętymi oczami, bo znał kształt, a nawet ciężkość każdej znajdującej się tu butelki. To w sumie nie była trudna robota. A już na pewno nie sprawiała, że adrenalina w żyłach Wrena pulsowała. Co innego, kiedy pomyślał o broni schowanej za koszulą.
    Uśmiech pojawił się na jego ustach, co musiało nieco dziwnie wyglądać, bo właśnie wycierał szklankę. Podniósł wzrok i spojrzał przed siebie, na kobietę podchodzącą do baru. Zawiesił wzrok na jej biodrach, podnosząc je do jej oczu dopiero kiedy lada zasłoniła tę część ciała, której tak się przyglądał.
    - Podać coś? - Spytał przesuwając wzrokiem po twarzy kobiety. Uśmiechnął się zawadiacko, na oślep sięgając po jedną butelkę, gdyż przypuszczał, że właśnie to sobie zażyczy.

    OdpowiedzUsuń
  51. Zapraszam na forum ogólnotematyczne z Pretty Little Liars w tle. Znajomość serialu nie jest konieczna. Zamierzasz dołączyć? Zaproś swoich znajomych https://gotsomesecrets.fora.pl/

    OdpowiedzUsuń
  52. Postawił przed nią zamówionego drinka.
    - Przyjemność, czy praca? - Rozejrzał się uważnie dookoła, po czym wziął ściereczkę i zaczął przecierać bar. Kątem oka obserwował kobietę, przesuwając po niej wzrokiem. Nie umknęło mu to, jaki strój wybrała dzisiejszego wieczoru, ani jak bardzo eksponowała kobiece kształty. Uśmiechnął się zadziornie, po czym zaczął obsługiwać dwie dziewczyny, które podeszły tuż obok Amelii.

    OdpowiedzUsuń