czwartek, 13 września 2012

"Sex is a part of nature. I go along with nature."


Ona czasami musi być, jak ta „-Kurwa mać!” wykrzyknięta znienacka,kiedy jebniemy się o kant stołu.

♫ Motyw przewodni: Roxanne -Sting

                                NAME | Marguerite Charron
                            AGE | 24 (1 IV 1988)
ORIENTATION | Bisexual
      PROFESSION | Escort Girl

Widujesz ją w kasynie zaskakująco często. Nic to jednak dziwnego. Nie ma domu, więc hotelowy apartament przydaje się idealnie. Fakt, jest on tylko dla bogaczy, więc jakim cudem ją na niego stać? Otóż, Marguerite jest tzw. escort girl, a prościej mówiąc "damą do towarzystwa" jak to ktoś ładnie ujął. Towarzyszy bogatym i wpływowym na bankietach czy podróżach służbowych, jednak w zasadzie nie różni się wiele od zwykłej dziwki. Tyle tylko, że dostaje za swoje towarzystwo ładne pieniądze.

Nikogo raczej nie interesuje jej przeszłość, a w szczególności dzieciństwo, jednak należy wspomnieć, że Marguerite jest rodowitą Francuzką. Urodziła się w samym centrum Paryża i choć to również może brzmieć cudownie, zdecydowanie takie nie jest. Mówiąc centrum, myślę o Wieży Eiffla, a właściwie okolice jednej z jej baz. Warto też spojrzeć jeszcze raz na datę urodzenia. Margie właśnie tak postrzega całe swoje życie. Jako jeden, wielki, bardzo zabawny żart.
Jej matka, narkomanka, już kilka lat przed ciążą mieszkała na ulicy. Wyrzucali ją z jednego mieszkania po drugim, aż w końcu zrezygnowała. Nie miała rodziny ani przyjaciół, do pracy również się nie garnęła i właściwie można by się zastanowić jakim cudem przeżyła. O ojcu brak jakichkolwiek informacji. Sama matka widziała go raz jedyny, kiedy zostawiał ją z prezentem, jednak nawet tego wydarzenia nie pamięta, gdyż była na haju. Trafiła do Domu Samotnej Matki na obrzeżach Paryża kiedy brzuch zdążył się zaokrąglić. Tam też przetrwała zimę, jednak pojawiała się tylko na noc. W dniu urodzin panienki Charron również spacerowała tymi samymi ulicami. Tuż pod Wieżą Eiffla zaczął się poród. Nie znalazł się żaden życzliwy, który zawiózłby rodzącą kobietę do szpitala, jednak ktoś okazał się na tyle łaskawy, że wezwał karetkę. Kiedy jednak przyjechała było już właściwie po wszystkim. Dokonano tylko podstawowych czynności i matkę pozbawioną ubezpieczenia pozostawiono w tym samym miejscu. Dziecko jednak jej odebrano.
Wczesne dzieciństwo spędziła w Domu Dziecka, następnie w Ośrodku Wychowawczym, kilku rodzinach zastępczych, aż w końcu spakowała niedużą torbę i wyjechała. Podróżowała stopem, zarabiała akurat na kolejny bilet i jechała dalej, aż dotarła do Las Vegas -miejsca swojego przeznaczenia. Zaczynała jak każda, prostytuowała się na ulicy za marne grosze, które nie wystarczały na nic. Miała jednak szczęście, kiedy po niedługim czasie zupełnym przypadkiem trafiła na wpływowego biznesmena, który dojrzał w niej potencjał. Teraz jest panią sama dla siebie i całkowicie jej to odpowiada.

AM I DISTRACTING YOU?

Jest piękną kobietą. Jej ogniste włosy przyciągają uwagę, a namiętne spojrzenie zielonych tęczówek zachęca do igraszek, utwierdza w przekonaniu, że to ona jest idealną kandydatką na jedną noc. Zdarza się, że niektórzy wracają po więcej, czują niedosyt, kiedy upłynie "wykupiony" czas, co również jest jej zasługą. Nigdy nie oddaje się w pełni, czym rozwściecza każdego. Jednak jej obecność przy boku coraz to nowszego, przystojniejszego i bogatszego biznesmena jest wymagana, jak i spełnianie jego wszystkich zachcianek i fantazji.

-I want to give you something.
-What?
-Pleasure.
Nie przeszkadza jej to, że właściwie nikt za nią nie przepada. Inne kobiety patrzą na nią z zawiścią i zazdroszczą jej niemal wszystkiego. Zazwyczaj jest cicha i małomówna. Lubi przebywać w samotności. Czyta wtedy coraz to nowsze książki detektywistyczne, których jest ogromną fanką. Od zawsze uważa, że urodziła się w złej epoce lub żyje w niej cząstka poprzedniego wcielenia, gdyż inspirują ją stare filmy oraz muzyka z winylowych płyt. Nawet jej fryzura w niczym nie przypomina współczesnych roztrzepańców, a zawsze ułożona jest z perfekcyjną dokładnością. Ma niesamowite wyczucie gustu, jeśli chodzi o ubiór i dodatki. Jej garderoba jest schludna i zazwyczaj nie krzyczy z kilometra o jej profesji. Dopiero kiedy musi wkłada na siebie zazwyczaj strój pokojówki, zakłada maskę namiętności i perwersji, by przetrwać kolejne godziny w pracy.


Afilacje   |   Marguerite’s Story   |   Album

[Oto jestem! Klękać na kolana, całować nóżki i nosić na rękach, bo oto przybyłam, żeby i Wam zniszczyć (lub choć trochę uprzykrzyć) życie! Ktoś pogardzi seksowną pokojóweczką? Śmiem wątpić, więc zabierać się za wątki! Ave.]

38 komentarzy:

  1. [Witam pięknie :D jeśli chcesz wiedzieć, to w zeszłej odsłonie okropnie mi się podobała twoja karta; w tym roku cierpię na to samo :P podrzucisz jakiś pomysł :)? chętnie zacznę]

    OdpowiedzUsuń
  2. [witam, witam. Może jakiś wątek?]
    (Amelia)

    OdpowiedzUsuń
  3. [no pewnie, pewnie. mi Twoja postać też się spodobała. ; p a mogłabyś zacząć.? ; > bo moja wena aktualnie skupia się na dwóch opowiadaniach, które zaczęłam pisać, ale jak już się wkręcę, to gładko pójdzie. ; )]

    OdpowiedzUsuń
  4. [W zasadzie, jak najbardziej mi to odpowiada. A więc zaczynam :>]
    Mattieu wcale nie był taki zły, jakim go malowano. A przynajmniej starał się od czasu do czasu dobre rzeczy robić, by nie zapomnieć tego przyjemnego uczucia, które doznaje się zawsze po obdarowaniu kogoś pomocą. Jednak patrząc na Margo, której po części pomógł pozbierać się i podnieść z bruku, wcale nie doznawał tego uczucia. Liczył, że dziewczyna po jakimś czasie mieszkania tutaj, i zarabiania własnym ciałem zwyczajnie zrezygnuje i poprosi go o jakąś normalną pracę. Tymczasem minęło już sporo czasu, a ona wciąż pracowała na życie oddając się w łapska tych obleśnych starych biznesmenów. A była piękną kobietą, i sam Matt zawieszał na niej wzrok ale starał się to ograniczać. Wiedział kim była.
    Był sobotni wieczór, postanowił wybrać się jak zazwyczaj; do kasyna. Była dwudziesta pierwsza, a gdy wkroczył na salę oczy ludzi automatycznie zwróciły się na niego. On tylko uśmiechnął się lekko i ruszył w stronę stołu do black jacka i zajął miejsce obok czerwonowłosej kobiety, której w pierwszej chwili nie rozpoznał; dołączył do gry a pomiędzy jego brwiami powstała mała bruzda świadcząca o intensywnym myśleniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. [ A ja na to jak na lato ^^ Moira mogłaby, na co dzień unikać kontaktów z paniami pokroju Marguerite, bo ona, jako feministka, zagorzała obrończyni praw kobiet, bla, bla, bla, stwierdziłaby, iż nie miałaby cierpliwości do pań, które zarabiając w ten sposób, jej zdaniem po prostu się nie szanują. Więc mogłaby jej zrobić małe piekiełko, ale na przykład zobaczyłaby, że Margoś jest jakaś taka dziwnie przybita, ma tam parę zadrapań czy też siniaków i wcale się nie broni przed jej wywodami. Wtedy ona wróciłaby do biura, i zrobiłaby awanturę temu donosicielowi, który na za dużo sobie pozwala, a winę zwala na biedną Margoś. Może z tego mogłaby później wyniknąć jakaś przyjaźń nawet? ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ To może lepiej Ty zacznij, i opisz tam trochę jak wygląda biedna Margoś, żeby moja wyobraźnia ją niepotrzebnie, nie za mocno zmaltretowała xD ]

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozmawiała na przenośnej słuchawce z jednym z klientów hotelu. Starała się przy tym zapanować nad głosem, co nie było łatwe, bacząc na to, że został on oskarżony przez jedną z pokojówek o molestowanie seksualne. Otworzyła z rozmachem drzwi swojego gabinetu i zamknęła za sobą. Gdy zauważyła czerwonowłosą przyjaciółkę uśmiechnęła się szeroko i powiedziała bezgłośnie, żeby chwilkę poczekała. Usiadła w swoim skórzanym fotelu na kółkach i wyjęła notatnik. Zapisała kilka danych i rozłączyła się.
    -Hej, Marguerite. -wstała, podeszła do niej i ucałowała ją w policzek. -Ślicznie wyglądasz, jak zawsze. -uśmiechnęła się szeroko. Sama miała na sobie beżową, dopasowaną sukienkę przed kolana z głębokim dekoltem, szpilki i cienki brązowy sweterek zarzucony na ramiona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Roześmiała się i usiadła w swoim fotelu. Dostrzegła, że część papierów była w innym miejscu niż je zostawiła, ale nie przejmowała się. To nie było nic ważnego.
    -Kochanie, przecież wiesz, że mam dużo pracy. -wskazała na jeden ze stosików piętrzących się na biurku, którym się jeszcze nie zajęła. -No chyba, że po powrocie mi pomożesz. -uśmiechnęła się. Też brakowało jej przyjaciółki. Nie widziały się przez długi czas z powodu pracy Amelii. Do tego przydałaby jej się sukienka na jedną z uroczystości, która jest organizowana przez fundację charytatywną, którą wspierała.

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Dziękować :) ]

    Moira nienawidziła skamlących klientów. Nie miała cierpliwości, do wysłuchiwania ich skarg czy też kuriozalnych roszczeń – zwykle niezadowoleni od razu atakowali kierownika albo, co najmniej managera, ale rzadko, kiedy przychodzili wprost pod drzwi jej gabinetu, żądając natychmiastowego odszkodowania. A już zwłaszcza tacy pokroju grubych, biznesowych szych, niezadowolonych z usług towarzyszących im w kasynie pań lekkich obyczajów. Dzisiejszego wieczoru, Moira z dużym zażenowaniem, musiała wysłuchać rozgoryczenia owego pana, który nie pomijając żadnych, jego zdaniem, istotnych szczegółów, pragnął, aby niejaką pannę Charron natychmiast wydalono z Bellagio. Ponoć jej bezczelne zachowanie, pazerność na pieniądze oraz wulgarny język zgorszyły go do tego stopnia, iż czuł się w obowiązku poinformować o tym (naturalnie w miarę dyskretnie) zarząd Hotelu. I to Moira miała coś z tym zrobić. Moira, która wolała trzymać się od takich spraw z daleka. Nic dziwnego, iż waląc pięścią w drzwi apartamentu należącego do Marguerite czuła jak miota nią wewnętrzna wściekłość. Gdyby mogła, wywaliłaby stąd wszystkie tego typu panie, każąc im wracać do porzuconych rodzin, pracy czy też, na rany Boga, szkoły. Z trudem tolerowała to, co też wyczyniają ze swoim ciałem, aczkolwiek do tej pory, ani razu nigdy publicznie tego nie okazała.
    -Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co to jest…? –Bez żadnego wyjaśnienia, gdy rudowłosa kobieta otworzyła przed nią drzwi, podetknęła jej prosto pod twarz prostokątną kartę papieru. –Jeden z twoich klientów wniósł na ciebie skargę. Żąda twego bezzwłocznego wydalenia z terenu Hotelu. –Warknęła mało uprzejmie, choć zwykle unika bycia aż tak agresywną. A przynajmniej na początku rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wzięła torebkę od przyjaciółki i wstała.
    -Nie martw się. Nie zaryzykowałabym aż tak, by dać Ci coś ważnego. -pokazała jej język i wyszła z gabinetu.
    -Czyim jedziemy samochodem? I tak pewnie wylądujemy w moim apartamencie, by się trochę napić, więc nocleg masz zapewniony. -uśmiechnęła się.
    [tu Amelia. Tak myślałam, że właśnie jak, by one poszły po tym wszystkim do niej, to można by dominować jakia wątek les, ale to tylko taka luźna propozycja. ; )]

    OdpowiedzUsuń
  11. -Trzeba będzie mu się jakoś odwdzięczyć. -spojrzała na nią z uśmiechem, wzięła pod ramię i zaciągnęła do limuzyny. Od razu usadowiła się na wygodnej kanapie i zlokalizowała szampana.
    -Mattueu przeszedł dziś samego siebie. Nalała szampana do dwóch kieliszków i jeden z nich podała przyjaciółce. Założyła nogę na nogę, wypięła biust i uniosła kieliszek.
    -Za naszego drogiego przyjaciela, Mattieu.
    [Amelia]

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnią rzeczą, na jaką Moira mogła mieć w tej chwili ochotę, był właśnie alkohol. Doskonale znała swe ‘skromne’ możliwości, dlatego wolała unikać bezpośredniego kontaktu z Martini. Podejrzewała, iż na jednym drinku by się nie skończyło, a ona przecież miała zamiar, naturalnie po wyjaśnieniu owej bulwersującej formalności, wsiąść za kółko i wrócić do domu. Naprawdę, była bardzo zmęczona. Marzyła o odpoczynku, a zamiast tego miała robić za posłańca zła i wszechobecnego zniszczenia. Czy jakoś tak.
    -Czy gdybym nie uważała, iż ma pani coś do powiedzenia w tej sprawie, w ogóle bym tu stała…? – Odparła już nieco spokojniej niż parę chwil temu, choć ton jej głosu nadal pozostawał niebywale chłodny. Wkroczyła do wnętrza apartamentu, aby nie wydzierać się jak ostatnia kretynka na środku korytarza, nie miała jednak zamiaru się rozgaszczać. Poczekała, iż rudowłosa niewiasta przyrządzi sobie drinka, po czym krzyżując ramiona na swej klatce piersiowej, posłała jej wyczekujące spojrzenie zielonkawych ślepi.
    -Ponoć znieważyła pani klienta do tego stopnia, iż ten postanowił koczować półtorej godziny pod drzwiami mojego gabinetu, atakując mnie zaraz po wyjściu z ważnego zebrania zarządu. –Oświadczyła, jakby dla przypomnienia, po co się tu właściwie znajduje.

    OdpowiedzUsuń
  13. Że też nie rozpoznał w tej rudowłosej istocie najpiękniejszej kobiety w całym kasynie. Była urocza i miała w sobie to coś, czego brakowało większości kobiet. Nie wiedział jak to robiła, ale każdy ruch przyprawiał go o lekkie drżenie mięśni, nie paraliżujące ale jednak. Nie chciał tego po sobie okazywać, nie chciał by zrodziło się pomiędzy nimi coś więcej niż przyjaźń. Chciał być wierny Jolene, ale przy takich kobietach nieraz stawał się bezbronny.
    Na jej słowa na jego usta wpłynął lekki uśmiech i przeniósł na chwilę wzrok na dziewczynę. Nie zerknął w jej dekolt. Ani razu.
    [Tu powinien być opis tej gry, ale przyznam z pobłażaniem, że nie mam pojęcia jak się w to gra a gafy nie chcę strzelić, a więc - few minuts later] Krupier uśmiechnął się z lekką nutką ironii i oznajmił czterem obecnym przy stoliku, że równą sumę punktów mają Mattieu i Margo i to oni wygrywają, a po odbiór pieniędzy mają iść do kasy, po czym wręczył im czeki.
    - Marnujesz się tu, Margo - stwierdził spokojnym szeptem przy jej uchu tak jak zrobiła to wcześniej ona, po czym wrócił do wcześniejszej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  14. -Jak zawsze nikt się Tobie nie oprze, Ślicznotko. -roześmiała się. Trochę jej tego zazdrościł. Nie była rozwiązła, jednak czasami atrakcyjność przydałaby się w kontaktach z trudnymi klientami.
    -A więc, co takiego dla nas przygotowałaś, Margo? -spojrzała jej w oczy i upiła łyk szampana.
    [Amelia]

    OdpowiedzUsuń
  15. [Zaaaaaaaaacznij, bardzo cię proszę. Niech będą nieznajomymi. Powiedzmy, że niezbyt im przypadnie do gustu, kiedy wpadną na siebie gdzieś w hotelowym holu, etc. Hm, czy zdradzisz mi, kto użyczył twarzy Twojej postaci?]

    OdpowiedzUsuń
  16. Usiedli przy jednym z wolnych stolików.
    - Dobrze wiesz, że nie o to chodzi - rzucił z lekkim uśmiechem, patrząc spokojnie na dziewczynę. - zawsze będziesz wygrywać z mężczyznami - dodał. Widział, jak na nią patrzyli, zdążyli ją rozebrać wzrokiem co najmniej tysiąc razy i trzy razy więcej byli twarzą pomiędzy jej piersiami. On nie cierpiał na takie fantazje, na szczęście na razie. Ale miała w sobie to coś, co sprawiało że owijała sobie mężczyzn wokół palca.
    - Chyba raczej to ja powinienem o to spytać - stwierdził z uśmiechem i wstał od stołu - to co, coś mocniejszego? - gdy dziewczyna skinęła głową ruszył w stronę baru i po krótkiej chwili przed sobą postawił whiskey a przed dziewczyną long island z lodem.
    - Marnujesz się - stwierdził po chwili z lekkim usmiechem, patrząc na dziewczynę. Miał w tym dużo racji.

    OdpowiedzUsuń
  17. Już sam fakt, iż w ogóle starała się wyjaśnić to całe zajście, był wprost kuriozalny. Z praktycznego punktu widzenia, rzecz jasna, nie powinna była miewać podobny problemów, skoro oficjalnie, na teren hotelu oraz kasyna, żadne prostytutki wstępu nie miały. Praktycznie jednak, świat nie był na tyle kolorowy, i aby w nim jakoś przetrwać, trzeba było się do niego dostosować. Moira nie zadawała się z paniami do towarzystwa, nie dlatego, iż odstręczało ją to, iż łamią ponad dwanaście dekretów równocześnie. Ona po prostu nie rozumiała, jak można było sprzedawać swe ciało za pieniądze. Naturalnie, duże pieniądze, aczkolwiek nie zmieniało to faktu, iż dla niej było to po prostu… odpychające. I już, nic na to nie poradzi.
    -Pan Morrison wydawał się być tak niezwykle poruszony twym… brakiem współpracy…? –Moira odchrząknęła lekko, znów zmieniając ton głosu, tym razem na jeszcze spokojniejszy, darowując sobie zbędne złośliwości. Starała się zachować obiektywizm. Nie znała ani panny Charron, ani pana Morrisona. Każde z nich podawało jej dwie różne wersje wydarzeń, a ona jak na ironię losu, powinna była wybrać tą odpowiednią. I choć nie miała dobrego mniemania o paniach lekkich obyczajów nęcących klientelę Bellagio, gdy dostrzegła ślady kolorowych sińców na nadgarstku Marguerite, musiała przystopować z niepotrzebnym piłowaniem mordy. Przybrała sceptyczny wyraz twarzy, unosząc pytająco jedną, ciemną brew do góry.

    OdpowiedzUsuń
  18. -Już nie mogę się doczekać. Ale przecież Tobie nie potrzeba już żadnego upiększania, Kochana. -mrugnęła do niej i wypiła cały kieliszek na raz. Przy Margo nie musiała zachowywać żadnych pozorów.
    -Już nie mogę się doczekać, aż jakiś masażysta, albo masażystka weźmie w obroty moje zmęczone ciało. -westchnęła z rozmarzeniem. -A wizyta u fryzjera przyda się moim biednym włosom. -ujęła w palce końcówki. -W tym dymie kasyna strasznie się zniszczyły. Margo, wiesz jak zrobić mi dobrze. -uśmiechnęła się na dwuznaczność tych słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [przy okazji. Dałabyś mi swój numer gg.? możesz go napisać na mojego maila leahv@onet.pl jeśli nie chcesz by ktoś zobaczył. ; )]

      Usuń
  19. [Hmm, raczej się nie skuszę, ale możemy zacząć wątek jeśli masz ochotę]

    ~Valentina

    OdpowiedzUsuń
  20. [No przykro mi, ale nie spełnię twoich fantazji. Masz może jakiś pomysł? ]

    OdpowiedzUsuń
  21. Amelii już się podobało w tym miejscu. Chciała wręcz ucałować przyjaciółkę za to, że ją tu zabrała. Odłożyła swoje rzeczy i znalazła szlafroki, w które miały się ubrać. Były puchate i z wyszytą nazwą firmy. Zdjęła z siebie sukienkę i buty i została w samej czarnej, koronkowej bieliźnie. Upięła włosy do góry, wsunęła stopy w ciepłe kapcie, które były do kompletu i obwiązała się szlafrokiem, jednak niezbyt ciasno, by jego poły rozsunęły się na biuście.
    -Na co idziemy najpierw?

    OdpowiedzUsuń
  22. Z radością starała się nadążyć za przyjaciółką. Rozumiała jej podniecenie. Sama już pragnęła poczuć się jak bogini, rozpieszczana przez wszystkich.
    Weszły do jednej z sal, gdzie były wygodne fotele i czekały na nie dwie kobiety ładnie ubrane. Usiadły na fotelach i odprężyły się. Pomagała im w tym spokojna muzyka sącząca się z ukrytych głośników. Kobiety zmyły im makijaż, oceniły stan ich skóry i przygotowały maseczki. Nałożyły je na ich twarze i oddaliły się.
    -Margo, Kochanie, wiesz, że Cię kocham za to, że mnie tu zabrałaś, prawda? -starała się jak najmniej ruszać twarzą, ale niezbyt jej wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  23. [Odpowiada mi, tylko jak mam zacząć, to za jakieś 13-14 godzin, jak sie porządnie wyśpię i odrobię lekcję, bo nie wyrabiam już... ;]

    OdpowiedzUsuń
  24. [No i chcę założyć postać, wędruję w poszukiwaniu fajnych postaci, wchodzę - widzę rozbudowaną kartę. Ale niestety, Mary Sue. Bleh.]

    OdpowiedzUsuń
  25. -Nie musi mi pani tłumaczyć, czym dokładnie się tu pani zajmuje. –Moira zagryzła delikatnie swą dolną wargę, aby powstrzymać się od jednego z tych swoich niezadowolonych grymasów, który to miał być oznaką jej wewnętrznej irytacji – irytacji wywołanej wykładem panny Charron. Być może zachowywała się jak ignorantka, sprowadzając pracę Marguerite wyłącznie do jednej, bardzo konkretnej czynności, niemniej jednak nie oznaczało to, iż nie miała pojęcia, czym jest praca Escort Girl. Tak czy inaczej, nie była ona odpowiedzialna za to, iż w ramach podwojenia pensji lub też chęci spędzenia miło reszty wieczoru, panna Charron oddawała swe ciało we władanie różnej klienteli. Mając jednak pewne zatargi z upierdliwym losem, to właśnie ona musiała się tym teraz zajmować. Powinna dostać dodatkową premię, o.
    -Proszę cię, abyś nie kontaktowała się więcej z panem Morrisonem. –Oświadczyła w końcu, tym razem nie podnosząc głosu. Posłała pannie Charron kolejne, uważne spojrzenie, po czym postąpiła parę kroków na przód, stając odrobinę bliżej rudowłosej kobiety. –Postarajmy się nie dolewać oliwy do ognia. Tą sprawą zajmę się osobiście i dopilnuję, aby wszystko zostało wyjaśnione do końca. Jak wiesz, nie śledzimy naszych klientów i nie możemy mieć pewności, czy w takich sytuacjach mówią oni prawdę, czy jedynie zaklinają rzeczywistość. –Uściśliła spokojnie. –Dlatego też, prosiłabym cię w tej chwili o jedną, bardzo istotną rzecz, która pomogłaby mi w podjęciu odpowiednich kroków. –Tu spojrzała znacząc ona przedramiona Marguerite okryte materiałem szlafroku. –Odsłonisz dla mnie ramiona? –Jeśli to, co przypadkiem dostrzegła zaraz po wejściu do pokoju nie było jedynie zwykłą halucynacją, to Moira będzie musiała spotkać się z panem Morrisonem ponownie. I tym razem, to ona będzie miała mu coś do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  26. - A jeśli coś kiedyś załapiesz? Dostaniesz jakiegoś syfa? Ci wszyscy biznesmeni tylko wydają się tacy wiesz, poukładani. Mają tylko burdel w głowie. Widzę po sobie - stwierdził z rozbawieniem, uśmiechając się pod nosem. Podążył wzrokiem za czerwoną spódniczką przesuwającą się obok ich stolika po czym spokojnie wrócił wzrokiem na twarz rozmówczyni. Upił łyk alkoholu.
    - Mógłbym dać ci normalną pracę. Pracowałabyś spokojnie jako kelnerka, a gdyby tylko któryś złapał się za tyłek możesz sama bez konsekwencji dać mu po pysku, albo wezwać mnie. Wtedy dostanie po pysku podwójnie i zaszoruje tyłkiem o kafelki u progu Bellagio. - stwierdził, przyglądając się kobiecie. Jej loki uroczo otulały jej twarz , a czerwona szminka wydawała się być jeszcze bardziej krwista jak zawsze.
    - Za te wszystkie interesy które mi załatwiłaś, które przyniosły mnóstwo dolarów na konto mogłabys być nawet... wizytówką kasyna. Stać się i uśmiechać. A ja bym ci płacił za to. - stwierdził obdarzając dziewczynę perlistym uśmiechem. Był pewien że mężczyźni na jej widok w momencie stracili by kilka zer na swoim koncie przez rozproszenie.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Margoś chce wącisza? :D To niech Margoś zacznie ;P]

    OdpowiedzUsuń
  28. [Pierdolnął. Dlatego ciężko z pisaniem ;D Może się mogą przyjaźnić?]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Dziękuję bardzo. Polubiłam Marguerite. Może dlatego, że sama uwielbiam imię Margot (ach, ten Bułhakow). I Moulin Rouge też kocham. Wątek jakiś?]

    OdpowiedzUsuń
  30. [Faktycznie, mógłby gdzieś z nią się pokazać, gdyż ogółem stroni od dziewczyn, a w sumie... w pracy czasem dla dobra reklamy wypada zrobić odpowiednią szopkę, więc bankiet by wchodził w grę, chyba że wolałabyś co innego?]

    OdpowiedzUsuń
  31. [Spróbuję, może coś mi wyjdzie... Początki bywają trudne. :)]

    Poprzednia sesja pozostała wspomnieniem już dawno, ale Vin musiał sobie o niej przypomnieć. Został zobowiązany do pojawienia się na bankiecie i promowania swoją osobą tej drogiej marki ubrań, która co jakiś czas dawała o sobie znać na rynku. Gdyby nie jeden z podpunktów umowy zapewne by już opuścił pokój i spijał kolejnego drinka przy barze wśród elity. Jednak musiał czekać, aż pojawi się kobieta z którą pójdzie na salę. Nie miał dziewczyny, żony, a nawet kochanki, a z siostrą kontaktów nie utrzymywał, więc jedyną jego osobą mogła zostać dziewczyna do towarzystwa. I choć kobiet unikał musiał na to przystać. Wciskając się w garnitur i błyszczące buty oczekiwał pojawienia się osoby towarzyszącej. Miała stawić się przed jego pokojem z racji tego, że on w jej poszukiwaniu na pewno zaginął by gdzieś w terenie, jeszcze przed dotarciem na bankiet.

    OdpowiedzUsuń
  32. [Walter chyba nie powie nie, nie wypada w końcu damie odmawiać... w sumie mogliby się znać jeszcze z jakiś dawnych lat, a ten z czystej sympatii wkręciłby ją w szersze grono mafijnych odbiorców, taki pomysł mi w każdym razie przyszedł przed chwilą do głowy ;)]

    OdpowiedzUsuń
  33. -Wiem, Kochana, jednak nic nie poradzę na to, że praca wymaga ode mnie wielu wyrzeczeń. -sama czasami zastanawiała się nad tym jak mało ma od życia. Całe swoje nowe życie oddała pracy i nawet pomimo faktu, że to lubiła, czasami zazdrościła innym bogatego życia.
    Po jakimś czasie kobiety wróciły i zmyły maseczki z ich twarzy. Nasmarowały je jeszcze różnymi kremami i olejkami po czym przyjaciółki mogły już iść do kolejnego punktu.
    -Margo, gdzie idziemy teraz?
    [tu Amelia/Nomi. przepraszam, Kotek, że nie odpisywałam długo, ale mam straszny zapier*dol w szkole ostatnio. a i tak się opuściłam. ; <]

    OdpowiedzUsuń
  34. Zapraszam na forum ogólnotematyczne z Pretty Little Liars w tle. Znajomość serialu nie jest konieczna. Zamierzasz dołączyć? Zaproś swoich znajomych https://gotsomesecrets.fora.pl/

    OdpowiedzUsuń
  35. Tania dziwka? Nie, zdecydowanie nie. W świecie Grigoriya Zaytseva tanie dziwki nazywało się kobietami do towarzystwa. Pięknymi paniami stworzonymi do obdarowywania rozkoszą. Ewentualnie ekskluzywnymi kurwami. Ekskluzywna kurwa zawsze brzmi lepiej niż tania dziwka, a i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi, po co od razu dewaluować talenty i dokonania niewiasty, przecież osiągnęła zawodowy sukces, gdyby było inaczej, nigdy nie przekroczyłaby progu tego przybytku dobrej nadziei i porządnych sum pieniędzy.
    Mecenas Zaytsev był mistrzem kamiennej twarzy. Z takim poziomem umiejętności trzymania emocji i nerwów na wodzy mógłby zwyciężać w pokerowych turniejach na światowym poziomie, a tymczasem głównie przechadzał się między stołami w kasynie i zasiadał do któregoś z nich od wielkiego dzwonu, miło było czasem przepierdolić parę kafli albo wrócić do apartamentu z plikiem banknotów pachnących nowością.
    Pozwolił jej robić swoje, przyjmując, że dobrze zna zasadę 'brak odmowy to zgoda'. Kiedy już odsunęła się od niego na bezpieczną odległość, starł z ust jej czerwoną szminkę i sięgnął po portfel, z którego wyciągnął kilka studolarówek. Położył je przed nią na marmurowym blacie, błyszczącym i manifestującym swoją zawrotną cenę zaraz pod ogromnym lustrem. Był w końcu uczciwym człowiekiem, czasem.

    OdpowiedzUsuń