ur. 27 lipca 1977 roku
Irlandczyk
35-letni kawaler
najstarszy z czwórki rodzeństwa
model i fotograf
przebywa w Las Vegas służbowo
Historia życia, jak z ekranu kinowego i właściwie nie wiadomo, czy to dramat czy dobra komedia, a może to po prostu fragment książki o pieprzonym życiu. Główny bohater przychodzi na świat w '77, jako niechciane dziecko będących w nieformalnym związku Agnes i Martina, ślub nigdy im nie było potrzebny, a dzieci to zbędne dodatki. Pół roku życia spędza w szpitalu z powodu wielu problemów zdrowotnych, lekarze nie daję wielu szans, ale z czasem, jak odzyskuje siły i zdrowie niezadowoleni rodzice zabierają go do domu. Mieszka na parterze domu wielorodzinnego, nie ma swojego pokoju, nie ma zbyt wielu zabawek i nie raz brakuje jedzenia. Jest cichy, milczący, ale niezwykle krnąbrny i złośliwy. Dorasta, dojrzewa i zaczyna inaczej pojmować świat - przestaje to wszystko być tak piękne i łatwe do zniesienia. Przez te kilkanaście lat przybyło mu rodzeństwa - kolejne nieplanowane dzieciaki, cała trójka. Rodzice co raz częściej zapominali o najstarszym dziecku, o ile w ogóle o nim pamiętali. Vincent skończył obowiązkowy etap nauki i uciekł z domu. Ruszył w świat ze skradzionymi pieniędzmi z szuflady rodziców. Nikt go nie szukał. Śmiejąc się i płacząc wyrusza w podróż po świecie. Pieniądze zdobywa dorabiając sobie w gospodarstwach, sklepikach, knajpkach i innych miejscach, gdzie może pracować 17-letni chłopak. Nie upłynęło wiele czasu i uzbierał na bilet do USA, jego celem był Nowy Jork. I dopiero tam zaczęło się jego życie.
W wielkim mieście ukończył Akademię Wojskową, dostał się na kierunek dzienny i dzięki temu w jakiś sposób przetrwał. Pracował na zmywaku w obskurnej knajpce, jednak nie była to wymarzona praca, ani dobry zarobek. Finansów zaczynało brakować, a trzeba było szukać mieszkania, a znajomi przestali być pomocni, bo ile mogli za darmo być życzliwymi użyczającymi pomieszczeń na noc. Idąc za przymusem i pomysłem znajomych zaczął chodzić po castingach. Najpierw jakaś reklama w gazecie, potem sesja do broszury, jakaś reklama perfum i tandetnych butów, potem co raz więcej i tak kilkanaście występów przed aparatem. W wieku 23 lat wpadł w oko łowcy talentów, właściwie to typowemu poszukiwaczowi 'ładnych' twarzy. Został modelem za grosze, przecież mało umiał i za mało wypracował, by móc zarabiać więcej. Z czasem zyskiwał sławę, renomę i chętnych do zorganizowania sesji z nim. Obecnie zarabia tysiące i dalej jest rozchwytywany mimo upływu lat. Podróżuje, bierze udział w sesjach i sam fotografuje.
Vincent dorobił się kwoty z wieloma zerami na koncie, sportowego auta, dwóch motocykli, prywatnego apartamentu na 20. piętrze w wieżowcu w Miami. Nie kryje się z tym, ale także nie obnosi. Nie zdobył tego w ciągu roku, czy dwóch, więc szanuje swoje zarobione pieniądze. Z własnej woli wspiera kilka schronisk i organizacji pomagających dzieciakom. Zarobków nie ma małych, ale nie trwoni zbytecznie pieniędzy. Czasem odwiedzi kasyno, czy inny przybytek rozrywki, jednak nawet w takich miejscach bywa oszczędny, czasem aż za bardzo.
Zawsze przy sobie nosi telefon, pieniądze i paczkę papierosów. Poważny i opanowany, z reguły także pozytywnie nastawiony do życia i ludzi. Dziesięć razy zastanowi się zanim coś zrobi, czy powie, choć gdy zostanie rozdrażniony bywa, że jego zachowania są niespodziewana i agresywne, zdecydowanie ponad normę. Ogółem ma trudny charakter i niezwykle tajemniczy. Każdego dnia potrafi być kimś innym, w każdej chwili potrafi pokazać swoją drugą naturę. Szczery, aż do bólu, bywa apodyktyczny i arogancki. Otwarty na świat i ludzi, choć nienawidzi nie raz wszystkiego. Potrafi sporo bluźnić, wypić i wypalić. Nazywany chamem i skurwysynem, przytakuje i zdaje sobie sprawę, że częściej uzewnętrznia te cechy, a wszystko co dobre skrywa w sobie. Czasem jednak ujawnia drugą stronę swojej osobowości i pokazuje się, jako romantyk, inteligent i chłopak niezwykle obyty towarzysko. I choć pewny siebie i nie raz nadzwyczajnie bezczelny to unika kobiet, współpracy z nimi i jakichkolwiek układów, dopiero gdy jest zmuszony nawiązuje bliższą znajomość, jednak dziewczyny w większości traktuje jak kumpli. Nie spotkał takiej przed, którą mógłby pokazać swoje drugie 'ja'. W związku był dopiero raz, jeszcze w czasach pierwszych lat szkolnych, potem utrzymywał stan kawalerski. I nic nie zmienia się od lat.
W czasie, gdy nie musi wypełniać obowiązków odwiedza muzea, wystawy obrazów, rzadziej kina. Stały bywalec koncertów rockowych i miejscach rozrywki, często bywa w kasynach w Las Vegas, szczególnie w Bellagio, gdzie obecnie przebywa na zleceniu. Sesja zdjęciowa i promocja odzieży - związany kontraktem nie mógł odmówić. Jednak w wolnych chwilach lub zamknąć się w domu, czy wynajętym pokoju hotelowym i pogrążyć się w lekturze interesujących powieści lub seansach filmowych.
Ciekawostki:
- pije, pali i bluźni zdecydowanie za dużo
- nie umie tańczyć
- ma pozwolenie na broń i całkiem sprawnie się nią posługuje
- ma problemy ze snem
- pija w nadmiarze napoje energetyzujące i mocną kawę
- kocha róże
- kocha róże
- wiele lat trenował boks, kickboxing, capoeirę
Więcej powie Ci sam, jeśli uzna, że warto. I pamiętaj, że nie wszystko co napisane musi być prawdą.
Więcej powie Ci sam, jeśli uzna, że warto. I pamiętaj, że nie wszystko co napisane musi być prawdą.
[ O ja ;) uwielbiam tego aktora od momentu gdy obejrzałam z nim Cudowne dziecko. I to jak śpiewa (o ile śpiewał to on a chyba tak) również.
OdpowiedzUsuńW takim razie chce wątek. I to koniecznie. Może i powiązanie. ;)
Mogą się znać z kasyna jak gra przy któryś stanowisku i sam była wtedy krupierem, albo skoro odwiedza miejsca związane z kulturą i tak dalej mógł być na gali młodych talentów jej uczelni czy coś :). A może masz lepszy pomysł? ;) Mogę nawet zacząć;) ]
[Witam. Od razu wychodzę na przeciw z propozycją wątku, ewentualnie jakiegoś powiązania. Pytanie co ty na to? Masz jakiś pomysł?]
OdpowiedzUsuń~ Valentina de Luca
[Cudowne dziecko, Tudorowie, Wszystko gra... Uwielbiam te tytuły, w przyczynił się do tego między innymi pan na zdjęciach. Cieszę japę jak widzę gifa, bo jest taki pocieszny. Miło mi się czytało kartę i jestem zmuszona zapytać, czy masz ochotę na jakiś wątek Evelyn, który zakrawa o głębsze powiązanie, innymi słowy, zahacza o łóżko i wiąże się z jedno nocnymi przygodami. Taka luźna propozycja, jak spasuje, będziemy myśleć dalej. No i życzę miłej zabawy na blogu.]
OdpowiedzUsuń[ No nic, skoro nic innego nie wchodzi w grę to zostaje to;) skorzystam z wątku który już do kogoś napisałam, mam nadzieję, ze to nie wielki problem ]
OdpowiedzUsuńTo była kolejna długa noc. Ten, który myślał, że liczenie kart i obserwowanie ludzi, a przede wszystkim szukanie ich słabych punktów, ruchów, które mogą świadczyć o zdenerwowaniu, blefowaniu czy oszukiwaniu. Sam rzadko się myliła jeżeli chodziło o to ostatnie. Może dlatego, że była dobra w odczytywaniu ludzi, miała jakiś dziwny zmysł o ile chodziło o karty i tym samym matematykę.
Czasami sama wolałaby być z drugiej strony. Ciekawa była na ile dobrą aktorka byłaby sama. W tym kasynie było by łatwo. Nie raz pracowała z innymi krupierami przy jakieś grze, więc znała ich, widziała ich słabostki. Zresztą nie wolno jej było grać w tym kasynie, więc nie było się nad czym zastanawiać.
Po długiej nocy w kasynie zostało kilka osób. Podeszła do baru i usiadła na stołku.
- Daj mi coś co trochę pobudza. - poprosiła znajomego barmana. Potrzebowała alkoholu, który by ją rozbudził - jej zmiana właśnie się skończyła, więc mogła to wypić bez większego zawahania.
Rozejrzała się po ludziach siedzących jeszcze przy barze. Jeden facet siedział jakoś ponuro i spoglądał w swoją szklankę. Kojarzyła go, dziś chyba grał przy jej stoliku. I to chyba nie pierwszy raz. Chociaż przychodził stosunkowo od niedawna, tego była pewna. Drgała mu lekko brew, gdy miał coś dobrego. Teraz wyglądał jakoś tak... cóż smętnie.
- Dużo pan przegrał? - zagadnęła tak po prostu.
[To byłoby nawet bardziej niezwykłe i mi to pasuje. Przypadkowe spotkanie, wchodzi do kasyna i natyka się na kobietę, z którą parę lat wcześniej miał bliższe stosunki na parę godzin w Nowym Jorku.]
OdpowiedzUsuń[ Henryś <3 Wielbię go za rolę w Tudorach.
OdpowiedzUsuńJak służbowo w Vegas jest, to może chce moją Margośkę zabrać na jakiś bankiet czy inne coś? ;D ]
[Mogę coś wystukać na początek, ale nie obiecuje, że to zrobię za moment, może jutro. Ach, gif... :)]
OdpowiedzUsuńKolejny wieczór Valentina postanowiła spędzić absolutnie bezproduktywnie i dlatego znalazła się hotelowym barze. Pora jednak była zdradliwa i gdy wreszcie pojawiła się na sali panowały dzikie tłumy. Ludzie grali, siedzieli przy barach, stolikach i w zasadzie z każdą minutą tłum robił się coraz większy. Kobieta skwitowała tą sytuację westchnieniem, poprawiła tylko swoją dopasowaną małą czarną, przeczesała palcami ciemne włosy i ruszyła przed siebie.
OdpowiedzUsuńOczywiście na miejsce przy barze czekała trochę czasu, ostatecznie jakaś para zwolniła swoje miejsca zostawiając je pustymi i Valentina postanowiła skorzystać z okazji. Zupełnie jak jakiś wyścig szczurów, stołki pozostawały puste na parę sekund by inni mogli się na nie przyczaić.
- Kieliszek wina – powiedziała do barmana stojącego przy niej. Długo nie musiała czekać na swoje zamówienie. Tak samo długo nie czekała, aż miejsce obok niej zostanie zajęte.
~Valentina de Luca
Odpowiedź była inna niż się spodziewała. Czyżby w końcu ktoś tutaj przejmował się własnymi finansami i miał jeszcze zdrowy rozsądek? Wielu graczy nie potrafiło odejść od stolika do ostatniej chwili, do momentu aż przegrało wszystko co miało przy sobie.
OdpowiedzUsuńSam nie raz widziała jak szli zastawiać swoje rzeczy i byli jak w amoku. Zresztą tutaj czas zdawał się płynąć inaczej. Może to przez ten brak zegarów na ścianie? Zresztą jej też nie wolno było nosić zegarka w czasie pracy.
- Raz na wozie raz pod wozem. - mruknęła jeszcze biorąc od barmana swojego drinka.
A ogółem to i tak zawsze kasyno było na plusie.
[ Mi jak najbardziej bankiet odpowiada. Tam się Margosia czuje najlepiej ;D Ewentualnie może robić za kogoś w stylu przewodnika, bo ona te bankiety ma obcykane. Może go zapoznać z jakimiś ludźmi, czy coś w tym stylu. :) ]
OdpowiedzUsuń- To pewnie szkocka, albo wódka – powiedziała odwracając się do mężczyzny. Barman tylko spojrzał się na nią zdziwiony, jakby zupełnie trafiła pomiędzy jego dwie opcje wypadkowe. Uśmiechnęła się tylko lekko, znała barmanów tutaj i już nie raz widziała jak mężczyźni zamawiający owe coś mocnego niekoniecznie byli przygotowani na to, co zostawiano im na barze.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam, po prostu coś mnie tknęło – stwierdziła, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. W zasadzie nawet nie wiedziała jak wytłumaczyć swoje zachowanie, może dlatego, że tłumaczyła się w szkole, a teraz nie musiała i robiła to na co miała ochotę. Może była po prostu zaciekawiona, co w tym wypadku poda barman. Sama powoli upiła łyk wina, jednocześnie bawiąc się kosmykiem włosów.
~ Valentina de Luca
Kasyno czynne było całą dobę. Sam więc nie pracowała tylko na nocne zmiany. Te w sumie miała zwykle w weekendy. Studiowała i musiała to jakoś łączyć. Pracowała więc jak mogła, starając się zarobić jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się słysząc jego komentarz. Krupierzy byli naprawdę dobrymi matematykami, musieli być szybcy, opanowani i wiedzieć co robić, żeby kasyno zarabiało.
- Cóż kasyno musi mieć dobrych krupierów. - rzuciła z rozbawieniem.
- Miałam wcześniejszą zmianę. Teraz pola na sen. Długo tu jesteś?
[O, tak... Aktor jest cudowny. Trochę tu powzdycham nad wizerunkiem, bo naprawdę jest nad czym ;P Ale coś sensownego zaproponuję raczej dopiero jutro, chyba, że ty na coś wpadniesz ^^]
OdpowiedzUsuń[o, meyers!, a akurat oglądałam dzisiaj 'match point' ;). a tak wracając do tematu, jakiś pomysł na wątek lub też ewentualne powiązanie?]
OdpowiedzUsuńNoc była jeszcze młoda. W zasadzie, to był jeszcze wieczór i kasyno przepełnione zostało nagle ludźmi, którzy najwyraźniej bawili się doskonale. Jak zawsze o tej porze, wszędzie było tłoczno - w barach, gdzie przegrani w ciągu dnia się upijali, w kasynie, gdzie wędrowali głodni hazardu nowi goście (zawsze samoloty przylatywały mniej więcej o tej porze, co ją niesamowicie intrygowało), a głodni jedzenia szli prosto do restauracji. Ona dzisiaj tam właśnie dała mały performance, na szczęście trwający tylko do tej godziny. Inaczej nie zniosłaby piątego pod rząd śpiewania o tej porze. Aż wzdrygała się na tę myśl.
OdpowiedzUsuńKlucze do siebie lądowały w recepcji, taki przepis. Weszła do głównego holu z bocznego korytarza, stukając tanimi obcasami o piękną podłogę wejścia do hotelu i uśmiechając się koślawo i niespecjalnie szczerze do znajomej jej już recepcjonistki, odebrała w sekundę swój klucz.
Obróciła się na pięcie i poczuła, że na kogoś wpada. Wydała ciche piśnięcie, dziwne jak dla niej i wykonała odruchowe uniesienie rąk do góry, jak w geście poddania się. W takiej pozycji zdała sobie sprawę, że wpadła właśnie na kogoś, kogo tutaj by się póki co nie spodziewała.
- Czy mi się mieni w oczach, czy my... Się znamy? - kącik jej warg pomknął ku górze.
- W zasadzie nie znam się aż tak bardzo na alkoholach – stwierdziła z uśmiechem na ustach – Po prostu wiem mniej więcej co w takiej sytuacji wybiera barman.
OdpowiedzUsuńCóż mogła powiedzieć, ona wódki nie pijała, na alkoholach znała się jako tako. Na ile ta wiedza była jej potrzebna, a mimo wszystko nie spędzała całych dni w barze. Chociaż przez chwilę jej zachowanie mogłoby dać taki mylny obraz kobiety, która siedzi całe dnie przy barze i zalewa się w trupa licząc na jakąś okazję podobną do tej. Cóż, może w przyszłości, ale jeszcze nie teraz.
- Valentina – również się przedstawiła. W zasadzie to ona powinna pierwsza wyjawić swoje imię. Ostatecznie to ona zaczęła rozmowę, w pewnym sensie powinna się przedstawić już na początku. Jakoś tak dzisiaj, niekulturalnie się zachowywała.
Powiedział to niby do siebie, ale Sam potraktowało to do niej.
OdpowiedzUsuń- Jeżeli pytasz o samo miasto to oczywiście, że jest. Ale musiał byś mieć trochę czasu, trochę ćwierć dolarówek i mnóstwo zapału. A tego ostatniego u ciebie nie widzę. - zauważyła z rozbawieniem i upiła jeszcze drinka.
Nie był mocny. Na szczęście, bo Sam nie chciała się upić. Rano miała jeszcze zajęcia. Chociaż ostatnio zauważyła, że coraz mniejsza ilość snu jej przestaje przeszkadzać. Cóż chyba się przyzwyczajała.
[ok,ok, wszystko pasuje. zacząć czy liczyć na Ciebie?]
OdpowiedzUsuńTo było tak, jakby świadoma we śnie zastanawiała się, czy obraz jaki podsuwa jej umysł jest realny. A może nawet nie tyle realny, co możliwy do spełnienia. Bo jakoś ciężko było jej uwierzyć w takie koleje losu, gdzie Vincent staje przed nią w holu kasyna w Las Vegas i spogląda na nią identycznym wzrokiem jak kiedyś - przeszywającym, czarującym, pociągającym. Musiała upewnić się, że to nie są jakieś żarty. Najpierw uważnie przypomniała sobie jego rysy twarzy, które dosyć dobrze zapadły jej w pamięć. Potem dłonie, jakie przemknęły jej gdzieś przed oczami. A potem na krótko wybuchła cichym śmiechem, niezbyt długim. Inaczej pewnie wziąłby ją za wariatkę.
OdpowiedzUsuń- Nie spodziewałabym się, że kolejne spotkanie przyjdzie nam odbyć w Las Vegas - odparła półgłosem, kradnąc mu całusa w policzek i uśmiechając się szeroko. Odżyła, widząc starego znajomego. No, może kogoś więcej, niż znajomego. - Miło Cię widzieć. Świetnie wyglądasz.
- Być może – odpowiedziała na uwagę o swoim imieniu. Tak naprawdę kilka razy zastanawiała się nad tym, czy matka rzeczywiście od urodzenia miała ochotę uprzykrzyć jej życie i wybrała to imię celowo, czy po prostu należało wątpić w jej gust. Do dziś nie poznała odpowiedzi i chyba z czasem straciła nawet zainteresowanie tym faktem.
OdpowiedzUsuń- W godzinach wieczornych zbierają się prawdziwe tłumy, ale jeśli chodzi o większe rozrywki niż gry ewentualne występy striptizerek, to trzeba szukać poza Bellagio – kasyno miało swój zakres atrakcji, czasami animatorzy wpadali na jakiś ciekawy pomysł, jak pokaz tańca brzucha, albo coś w tym guście. No zdarzało się jeszcze, że po pijaku Valentina pozwalała sobie pójść na karaoke, ale to chyba nie był powód do dumy z jej strony.
~ Valentina de Luca