niedziela, 16 września 2012

Konieczność bycia kimś innym, niż się jest, stanowi dla człowieka źródło najgłębszej rozpaczy.



Anthony R. Murray
Dwudziestoczteroletni profesjonalny barman
Syn, brat, kochanek i wierny przyjaciel
Niespełniony aktorzyna z Anglii
1 w skali Kinseya

O B E C N I E
          Na dzień dzisiejszy Tony pracuje, jako barman w kasynie. Zamieszkuje niewielką kawalerkę na obrzeżach Las Vegas.  Status związku? Wolny, oczywiście, że wolny. Anthony w swoim życiu był tylko w jednym poważnym związku, który zakończył się fiaskiem. Później już nie próbował się ustatkować. Nie toleruje komunikacji miejskiej, dlatego jego stałym kompanem jest czarny Chevrolet Camaro drugiej generacji, wyprodukowany w roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym siódmym.

H I S T O R I A
          Historia tego mężczyzny bierze swój początek w poznaniu się dwójki młodych ludzi w centrum handlowym. Przypadkowe spojrzenie, pierwsze uśmiechy i odważne spojrzenia w oczy. Zaczepne gesty i „do zobaczenia” na odchodnym, jako zapowiedź dalszej znajomości. Russell Murray, młodzieniec dobijający dwudziestego piątego roku życia, szukał prezentu dla swojej aktualnej dziewczyny. Był przecież czternasty lutego, walentynki, musiał uczcić jakoś ten dzień. Rosalie Berry, dwudziestoletnia studentka na uniwersytecie bristolskim, znalazła się w centrum handlowym zupełnie przez przypadek, z ciekawości. Nie sądziła, że rok później, dokładnie czternastego lutego, stanie na ślubnym kobiercu, a ja jej mężem zostanie poznany przypadkowo okularnik z centrum handlowego. Wielka, płomienna miłość. Wszyscy znajomi dziwili się temu, że dwójka ludzi może tak do siebie pasować, mając pewność, że będą razem dopóty dopóki śmierć ich nie rozdzieli.
          Młode małżeństwo dość długo starało się o dziecko. Dopiero po sześciu latach małżeństwa usłyszeli zaskakującą nowinę. Udało się! Rose oczekiwała dziecka, była w ciąży. Ten moment zapisał się, jako jedna z najszczęśliwszych chwil tego małżeństwa. Nikt, ani nic nie było w stanie opisać stanu, w jakim znalazły się dwie kochające się osoby.
         Ciąża przebiegała spokojnie, Rosie promieniała, Russell zmienił się w odpowiedzialnego mężczyznę, troszczącego się o żonę, jak i nienarodzone dziecko. A właściwie dzieci, bo w czwartym miesiącu, małżeństwo dowiedziało się o tym, że spodziewają dwójki potomstwa. Nie chcieli znać płci. Byli szczęśliwi, że po sześciu latach starania się, zostaną wynagrodzeni podwójnie. Nadszedł czas rozwiązania, termin wyznaczono na dwudziestego ósmego lutego roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego ósmego. Jeszcze w pierwszej połowie miesiąca Rose poczuła się źle, dlatego zabrano ją do szpitala, aby trzynastego lutego, w dzień poprzedzający siódmą rocznicę ich ślubu, na świat przyszła dwójka potomstwa. Starszy o kilkanaście minut i znacznie silniejszy chłopczyk, będący okazem zdrowia nazwany został imionami dwóch dziadków Anthony Russell. Dziewczynka, która nie od razu wydała z siebie pierwszy krzyk, jak zrobił to jej brat, otrzymała imiona dwóch babć, które nie doczekały się narodzin swoich wnuków. Alice Rachel Murray cudem przeżyła swoją pierwszą noc, dzięki zaradności pielęgniarki, która przyniosła do niej brata. Tony instynktownie wyczuwał pragnienie ochrony młodszej, słabszej siostry. To dzięki jego obecności, Ali nabrała życia i po kilku miesiącach dogoniła swojego brata, dokazując tak bardzo, jak on.
          Do szesnastego roku życia rodzeństwo wiodło szczęśliwe życie, ciesząc się z drobnostek razem ze swoimi rodzicami. Jednak w dwutysięcznym czwartym roku rodzinie zadany został bolesny cios. Russell sięgnął po alkohol, Alice z trudem powstrzymywała się od płaczu, a Tony? Tony musiał trzymać to wszystko w ryzach. Po roku walki z nowotworem, jakby się mogło wydawać – do tej pory zwycięskiej – zmarła Rosalie Murray, matka dwójki bliźniąt i ukochana żona, zostawiając rodzinę w żałobie. Russ szybko pozbierał się z tego stanu, kiedy to czuł, że wszystko się wali. Powód? Poznał kobietę. Łudząco podobną, z charakteru, do jego zmarłej żony. Przyprowadził ją do domu. Przedstawił dzieciom. Wszystkim przypadła do gustu. Jej córka również. Zwłaszcza Tony’emu. Gorący romans dwójki nastolatków, będących rodzeństwem, dzięki papierom, nie miał szans na wielki rozkwit, mimo tego, że oboje działali wbrew zasadom. Jakimkolwiek. Udawało im się ciągnąć ten związek przez cztery lata, a potem… Potem Tony poznał Andrew. I Tony nie miał pojęcia co się z nim dzieje. Kochał rudowłosą papierkową siostrę i pragnął tego chłopaka. Postanowił wyjechać, podążając za mitem amerykańskiego snu. Wyrwał się z domu, wyrwał się z sideł miłości i pożądania, trafiając do Las Vegas, gdzie został barmanem. Jednym z lepszych.

 

C H A R A K T E R
          Śmierć matki, zakazana miłość i odkrywanie siebie samego, kształtowało charakter Anthony’ego, który w pewnym momencie nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Bał się swojego odbicia w lustrze, tego kim się stał. Uciekł. Stał się nowym człowiekiem. Nieco pyskaty, trochę wredny. Cyniczny i odrobinkę samolubny. Odkąd opuścił Europę, troszczy się tylko o siebie. Nie ma żadnych obowiązków związanych z innymi ludźmi i stwierdził, że jest mu to na rękę. Od trzech lat wiedzie żywot singla, korzystając z uroków życia, przy każdej lepszej okazji. Należy do osób pewnych siebie i wygadanych.  Trudno jednak określić to, jaki jest prawdziwy Tony. Jest znakomitym aktorem i jeszcze lepszym kłamcą. Potrafi skłamać w żywe oczy i nie ma potem z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Każde swoje złe zachowanie tłumaczy na tyle, aby po chwili namysłu wziąć je za słuszne. Nie rozczula się bez powodu, nie jest sentymentalny, przynajmniej nie na pokaz. Tęskni. Tęskni za ojcem, za Alice, za Emily i za macochą, za Andrew też, ale nigdy, przenigdy tego nie pokazał. Nie w Las Vegas, gdzie i tak każdy miałby to w dupie. Materialista, przywiązuje się do rzeczy szybciej, niż do ludzi. Uważa, że to lepsze, bo nie będzie cierpiał, jak skurwysyn po stracie bliskiej osoby. Zamknięty na głębsze uczucia, nie potrafiący pokochać, jak kochał  Emily, nie potrafiący być na tyle szczerym, na ile był wobec swojej siostry. Nie potrafi otoczyć kogoś opieką, tak jak otaczał całą swoją rodzinę.
         Czasami zdarzają mu się chwile, kiedy potrzebuje przyjaciela, kiedy musi się wygadać i w jakiś sposób odreagować to wszystko, co tłumi w sobie. Zazwyczaj jednak można go spotkać uśmiechniętego i roześmianego, flirtującego z piękną panią bądź przystojnym panem. Zachowuje się bezczelnie, kiedy uznaje, że tak będzie najlepiej. Potrafi się jednak też przymilać, większość ludzi czaruje swoimi karcianymi sztuczkami, które opanował do perfekcji, ucząc się od stałego bywalca kasyna. Wybuchowy, a pod wpływem alkoholu staje się wręcz agresywny, a jeśli nie to stawia na oschłego dupka, którego gra lepiej, niż prawdziwego siebie. 

W Y G L Ą D
          Nie ma dwóch metrów, ale do najniższych też nie należy. Przeciętne sto osiemdziesiąt sześć centymetrów wzrostu włącza go do grupy wysokich, ale tych przeciętnie wysokich, młodych mężczyzn. Brązowe, ciemne włosy, nieco przydługie, zazwyczaj starannie ułożone tak, aby przypominały artystyczny nieład. Białe, równe zęby odsłaniane w czarującym uśmiechu i piwne, duże oczy. Hipnotyzujące, warto dodać. Jego twarz zdobią blade piegi, które przybierają na sile, gdy chłopak wystawia skórę do słońca. W kasynie za barową ladą ubrany jest elegancko, tak jak wymagają tego pewne przepisy. Biała koszula, z odpiętymi zachęcająco górnymi guzikami, czarne, materiałowe spodnie. Od czasu do czasu, zakłada szelki, jako dodatek. 


BRISTOL || LAS VEGAS || SPISANE

[Witam! Karta jeszcze ze starego BH, ale szczerze wątpię, abym ją zmieniała - jestem z niej w miarę zadowolona. Przez długi okres nie prowadziłam postaci męskich, ale jakiś sentyment i panna Amelka przyciągnęły mnie tutaj z powrotem, wiec liczę na udaną zabawę. Anthony w kasynie pracuje już od jakiegoś czasu, więc można go znać i mieć z nim jakieś powiązania ;)]





13 komentarzy:

  1. [ świetna postać. Przeczytałam szybko kartę i coś wspólnego nasze postaci mają. Oboje po części nieufni, trochę zagubienie i dobrzy aktorzy. Może wyjść ciekawy wątek. To zapytam o powiązanie czy jakiś pomysł i mogę zacząć;) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Ależ ja nie powiedziałam, że pokazują ;D hmm może z pracy, chociaż w sumie mogli się ze sobą również przespać kiedyś, czemu nie? ]
    To była kolejna długa noc. Ten, który myślał, że liczenie kart i obserwowanie ludzi, a przede wszystkim szukanie ich słabych punktów, ruchów, które mogą świadczyć o zdenerwowaniu, blefowaniu czy oszukiwaniu. Sam rzadko się myliła jeżeli chodziło o to ostatnie. Może dlatego, że była dobra w odczytywaniu ludzi, miała jakiś dziwny zmysł o ile chodziło o karty i tym samym matematykę.
    Czasami sama wolałaby być z drugiej strony. Ciekawa była na ile dobrą aktorka byłaby sama. W tym kasynie było by łatwo. Nie raz pracowała z innymi krupierami przy jakieś grze, więc znała ich, widziała ich słabostki. Zresztą nie wolno jej było grać w tym kasynie, więc nie było się nad czym zastanawiać.
    Po długiej nocy w kasynie zostało kilka osób. Podeszła do baru i usiadła na stołku.
    - Daj mi coś co trochę pobudza. - poprosiła znajomego barmana. Potrzebowała alkoholu, który by ją rozbudził - jej zmiana właśnie się skończyła, więc mogła to wypić bez większego zawahania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Valentina de Luca16 września 2012 19:37

    [Przybywam z zapytaniem o pomysł na wątek :) ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Bardzo ładna postać. I oczywiście nie mówię tutaj tylko o aparycji pana na wizerunku, bo to wiadomo. Podoba mi się karta, już mi się podoba Tony. Nawet mam pomysł na powiązanie, ale to tylko jeśli zgodzisz się jakieś mieć z moją Evelyn.]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ o, Tony ;) Margoś chce wącisza :D ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ no nie mów, że mój urok osobisty Cię nie pierdolnął.. -.- rzuć mięsem, jakąś relację, cokolwiek, a ja odpiszę całej reszcie, okay? ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [O, jak mnie bezczelnie wykorzystuje... Zapamiętam! :P]

    Niedziela była jednym z takich dni, w których miała wolne. Nie musiała siedzieć za biurkiem przed gabinetem Gossena, ani odbierać telefonów, umawiać go na spotkania, czy co tam jeszcze. Naprawdę, to potrafiło męczyć. Szczególnie praca z panem dyrektorem/kierownikiem/wodzem The Bellagio.

    Pamiętała, jak któregoś razu obiecała Anthony'emu, że zrobi mu kolację. Fakt, zrobiła to całkiem nieświadomie, a i do tego nie miała wtedy jakiegokolwiek pomysłu, ale musiała udowodnić mu wyższość kuchni francuskiej nad tą tłustą angielską.
    I oczywiście, wyszło jak zwykle. Teraz stała umorusana mąką, kończąc wspaniały suflet na deser. A jagnięcina była już gotowa i po całym mieszkaniu Murray'a rozchodził się przyjemny zapach świeżo gotowanego obiadu. A jak się dostała? A miała zapasowe klucze spod wycieraczki. A co!
    Teraz tylko pozostawało posprzątać wszystko przed powrotem Tony'ego... Miała nadzieję, że jej nie wygoni za taką niespodziankę. A wiadomo? Może będzie zbyt zmęczony, czy coś w ten deseń?

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Friends with benefits ? ^^ czy raczej just friends? :P ]

    OdpowiedzUsuń
  9. Valentina de Luca16 września 2012 20:59

    [O, nawet mi się to podoba. To zaczynam]
    Wieczór. Dziwna pora jeśli bierzemy pod lupę kasyno Bellagio. Zbyt wczesna by panowały tu dzikie tłumy, ale też zbyt późna by móc liczyć na pustą salę. Kilka osób siedziało sobie przy stolikach, pili kawy, drinki. Valentina nawet nie wiedziała czemu się tam znalazła. Mogła przecież pójść na miasto, pojechać limuzyną do jakiegoś klubu. Postanowiła jednak, że tego dnia nie będzie szaleć, aby następnego mogła pojechać na lotnisko i polatać awionetką. Podeszła więc spokojnym krokiem do baru i z uśmiechem na ustach powitała swojego ulubionego barmana. W zasadzie był jej ulubieńcem, bo jako pierwszy zrobił jej drinka gdy pojawiła się w Bellagio. Tak łatwo było zyskać sobie jej przychylność.
    - To co zwykle – powiedziała, a mówiąc to miała na myśli swoje ukochane martini z oliwką, które tak namiętnie pijała. Tony z z kolei znał ją na tyle, by wiedzieć co ma podać. To też w nim lubiła, że znał ją na jakimś poziomie. Chociaż w sumie ciężko nazwać to znajomością, po prostu wiedział, że pija tylko martini z oliwką.

    OdpowiedzUsuń
  10. [No wiesz, niektórzy mają już ustalony plan i zwyczajnie pewnych powiązań nie widzą. A moja propozycja jest całkowicie luźna i niezbyt powalająca.
    Evelyn ma to do siebie, że pomiędzy piosenkami, kiedy ma te dwie przerwy wieczorem, czy też po zagraniu repertuaru, idzie się napić swojego ulubionego drinka (sama jeszcze nie wiem, jaki to, pomińmy). A że zna się dobrze z barmanami, to ten jej ulubiony, z którym dużo rozmawia, to właśnie Twój kochany Tony. Co myślisz?]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Witam serdecznie. ; ) masz ochotę na wątek z moją Amelią.? ; >]

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na forum ogólnotematyczne z Pretty Little Liars w tle. Znajomość serialu nie jest konieczna. Zamierzasz dołączyć? Zaproś swoich znajomych https://gotsomesecrets.fora.pl/

    OdpowiedzUsuń