niedziela, 16 września 2012

Is­tnieją dwa rodza­je ko­biet: bo­ginie i wycieraczki.

Valerie Michelle Hampton

Dwadzieścia sześć lat

Chwilowo bezorobotna

Ukończyła studia na kierunku zarządzanie

Na chwilę obecną, zaocznie studiuje prawo

W tajemnicy przed światem: matka czteromiesięcznej Sophie

Jeszcze rok temu pracowała w Bellagio, będąc prawą ręką Gossena

Właśnie wprowadziła się do hotelu, chociaż swój dom ma w Los Angeles, gdzie przebywa jej córka




Nigdy nie miała ciężkiego życia, przynajmniej nie wtedy, kiedy żyła pod opieką rodziców, korzystając z ich funduszy. Nowojorski działacz giełdowy i pani adwokat, zarządzająca dużą kancelarią, dbali o to, aby dziecko miało wszystko. Wszystko oprócz nich. Była szczęśliwym dzieckiem, żyjącym w przepychu, wiedzącym, że zawsze dostanie to, czego sobie zapragnie, ale... Tak, tak. Było "ale". Valerie musiała dawać też coś z siebie, musiała mieć dobre stopnie, porządne towarzystwo, nienaganne maniery. Wbrew wszystkiemu, nie wiodła zepsutego, niemoralnego życia. Do czasu...
więcej o historii

Val nie należy do grzecznych panienek, które grzecznie pomaszerują do kąta, kiedy je o to poprosisz. Nigdy nie była kimś, kim można było pomiatać. Nawet wtedy, kiedy pracowała dla Gossena i odwalała kawał roboty, czasami czując, że ledwo żyje. Ale robiła to z własnej, nie przymuszonej woli. Zawsze obierała swoje własne ścieżki, krocząc nimi pewnie i bez żadnych obaw czy strachu. Wysoko unosiła głowę i stawiała czoła wyzwaniom, nawet tym karkołomnym. Potrafi być wredna, ale odkąd na świecie jest jej córeczka, nieco zmieniła swoje nastawienie do ludzi - nadal jest wymagająca i nieco sarkastyczna, ale w gruncie rzeczy przestała oceniać po okładce.
więcej o charakterze...

Niezbyt wysoka blondynka, wiecznie dodająca sobie centymetrów wysokimi obcasami. Mierzy metr sześćdziesiąt osiem, co czyni ją człowiekiem przeciętnego wzrostu. Jest też niezwykle szczupła, umiejętnie podkreśla swoje kobiece krągłości, których nieco przybyło jej po ciąży - pozbyła się kościstego tyłka i wystających kości biodrowych. Nadal dba jednak o sylwetkę, przynajmniej raz w tygodniu odwiedzając siłownię lub basen.
Hipnotyzujące, błękitne oczy są jej wielkim atutem, który pozwala jej na to, aby skupić uwagę faceta na nich, a nie na piersiach. Jako kobieta elegancka, cechuje się pewnym profesjonalizmem, jeśli idzie o dobór stroju. Nigdy nie zobaczycie jej w przyciasnych jeansach lub przykrótkiej koszulce.


[Chciałam już dzisiaj opublikować kartę w całości, łącznie z całą historią Val i opisem jej charakteru, ale jak się okazało - niebawem muszę wyjść, więc wszelkie niedogodności zostaną naprawione jutro, a mimo to - pragnęłam już dzisiaj się przywitać ;)]




9 komentarzy:

  1. [Wierzę w ciebie i to, że ją rozwiniesz :D Szczerze to zaczęłam wątek tu chyba do wszystkich postaci i jednak prosiłabym pięknie żebyś to ty naskrobała te kilka zdań ;)
    ...A co to dzieciaka jej dorobiłaś?! :D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [A ja się przywitam grzecznie, dobry wieczór. Widzę, co pojawia się coraz więcej ciekawych postaci, to dobrze, będzie lepsza zabawa. :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. Było mu pusto, gdy wyjechała. Nagle stracił to całe wsparcie, które zawsze od niej otrzymywał. Była niepowtarzalna i już żadna kobieta po niej nie potrafiła zdobyć aż tak dużej sympatii; oczywiście zaraz po Jolene, która również stała się ważna w jego życiu.
    Nie wiedział, czemu wyjechała; zostawiła tylko wypowiedzenie i zniknęła z dnia na dzień. Bał się, że to przez nich. Przez to, że szybko relacja przyjacielska została zamieniona na wzajemne, naprawdę ogromne pożądanie. Udawali, że nic się nie stało ale i tak czuć było pomiędzy nimi napięcie, które pojawiało się za każdym razem gdy dłużej na siebie spojrzeli. Gdyby wiedział, że chce wyjechać wyjaśniłby wszystko, przeniósłby na inne stanowisko, ale nie chciał jej stracić. Tymczasem zniknęła z dnia na dzień zostawiając go z tymi wszystkim ciężkimi emocjami, z którymi ona zawsze sobie radziła a przy okazji ze stertą papierów do wypełnienia. Brakowało mu jej i na polu zawodowym i prywatnym.
    Owszem, hotel już nie był tą korporacją którą był wczesniej. Mattieu nie był w stanie sam dopilnować wszystkiego a nie miał żadnej prawdziwej, zaufanej współpracowniczki. Dziś jednak stwierdził, że już nie ma sił i skończył pracę wcześniej; już o dziewiętnastej był w apartamencie. Jolene miała wybrać się z koleżankami na film... Tssa... Jeśli film to eufenizm od impreza z młodszymi facetami to jak najbardziej tak. Było mu już wszystko jedno, i to tak boleśnie.
    Usłyszał dzwonek do drzwi, będąc niemal pewny że zawita do niego któraś z podwładnych z pytaniem. Jakże miło był zaskoczony widząc w progu Valerię. Była ostatnią osobą którą się tu spodziewał.
    - Valeria? - nie zastanawiając się długo porwał ją w ramiona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Of course :) A to dobrze, że nie wiadomo kto jest tatusiem, czy źle dla Matta? :P]

      Usuń
  4. [Oj, bardzo mi miło, że przypadła Ci Evelyn do gustu. Cieszę się. W takim razie może masz jakiś zalążek choćby pomysłu na to, jak mogą się znać? Może to ona egzaminowała Eve te kilka lat temu na to stanowisko, które obecnie ma (czyt. śpiewaczkę do makaroniku, kotlecika i kieliszka)?]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Ooo, czy Mattieu chce być niezapowiedzianym tatusiem to wątpię, ale ja zawsze chętnie mu komplikuje życie więc zgoda :D czekam więc!]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Oj, tak aktor miły dla oka i wszystkiego innego :) Szczerze to dziś mam zły dzień na wymyślanie po przespanych tylko dwóch godzinach. Kryzys, więc będę wdzięczna jak ty byś coś wymyśliła.]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Jeśli nie masz nic przeciwko, to oczywiście. Chyba, że masz jakiś twórczy pomysł, o wiele lepszy od mojego - nie zdziwiłabym się, gdyby tak było.]

    OdpowiedzUsuń
  8. [czekam z niecierpliwością, gdyż sama mam niemałe problemy z pomysłowością. ileż w końcu można na siebie wpadać, rozlewać kawę... chyba, że nie wiem, mogliby na jakiejś drodze w ciemnej dupie o nieprzyzwoitej godzinie w siebie wjechać, spowodować stłuczkę, następnie może chwilę powyzywać się od idiotów, a potem ewentualnie szukać jakiegoś rozwiązania, bo tak czysto teoretycznie walter nie chciałby, żeby gliny zjawiły się na miejscu i przypadkiem odkryły kilka worków trawy w bagażniku]

    OdpowiedzUsuń